niedziela, 30 maja 2010

Czas wyjazdu !

Moi drodzy czas tak szybko pędzi, nie miałam sposobności, aby wczoraj coś tutaj napisać, bo ciągle coś jeszcze trzeba było zrobić, spakować itd.

Dziś byłam z rodzinką na I Komunii Świętej Maksymiliana. W kościele pięknie, uroczyście, na przyjęciu w lokalu też miło, jedzienia w bród  i to pysznego. Tak więc przyjęcie szybko  zleciało.

Teraz wrzuciłam ostatnie drobiazgi do walizki, mam nadzieje, ze wszystko zabrałam. Dziś w nocy wyjeżdżam nad morze. Tak więc przez tydzień mnie tutaj nie będzie, ale proszę, zaglądajcie tu - licznik nie kłamie:-)

Pozdrawiam i do kolejnej notki za tydzień!!

piątek, 28 maja 2010

Zdarzenia i przemyslenia

Witam Was serdecznie w piekne piątkowe popołudnie. Nareszcie zrobiło sie ciepło na dworze i mozna powiedzieć, że jest prawdziwy maj. Tylko jak długo taka pogoda będzie? No własnie taki to chory klimat, że jak kilka dni jest cieplutko, to potem można sie spodziewać ulew i burz.

Nareszcie weekend. Rzadko kiedy tak się na niego cieszę. Ale w niedzielę idziemy na I Komunię Świętą do maksymiliana, a w nocy z niedzieli na poniedziałek wyjeżdżam nad morze. I doczekać się juz nie mogę. Zastanawia mnie tylko czy pogoda dopisze, no bo...różnie to bywa. Nie musi byc upału, ważne tylko, żeby nie padało.

Na zalanych terenach woda powoli opada. Jednak to nie znaczy, że juz po sprawie. dopiero teraz  odkryje się prawdę - zniszczenia i masę błota, brudu, zanieczyszczeń.  Kilka dni temu oglądałam program, gdzie rodzina wywyrwała panele podłogowe. Dopiero kilka miesięcy temu ludzie sie tam wprowadzili, nikt nie myślał, że te rejony zostana zalane. Niestety - teraz nie maja nic. Wszystko zniszczone - panele, tapety poprostu wszystko. To jest naprawdę tragedia. Nie zal mi rodzin, które budują domy w miejsach, które grożą zalaniem, ale tam, gdzie  o wodzie nikt nie mysli...katastrofa.  I teraz niby Państwo da środki na powodzian, mozna też wysyłać smsy, płacić na konto CARITASu, czy innych organizacji. To wszystko pieknie wygląda, tylko tak naprawdę często zastanawia mnie fakt kto te pieniążki dostanie. Czy będą to naprawdę biedni ludzie, czy też znajomi i rodziny tych, którzy są "na stołkach". Dlaczefo tak mnie wizęło na dumanie, otóż jeszcze przed tegoroczna powodzią słyszałam w tv, że wiele rodzin, które zostały zalanew 1997 roku nadal nie mają gdzie mieszkać, nie mogą odbudować swoich domów, tylko dlatego, że nie mają pieniędzy. A przecież pomoc dla powodzian żekomo była organizowana.
Planuję po powrocie z nad morza zorganizować jakąś akcję na WTZ i wysłać pieniądze, czy też jakieś środki czystości do konkretnej rodziny, osób, które najbardziej potrzebują.

Miałam o czyms jeszcze napisać ale umkło mi gdzieś wśród mysli.
Mam nadzieję, że jutro jeszcze znajdę mozliwość i czas i tu napiszę kilka słów.
A póki co - bywajcie!

czwartek, 27 maja 2010

Szybki jabłecznik

Przed nami weekend, tak więc przydałoby się upiec cos dobrego do popołudniowej kawki.
Ja podam Wam przepis na pyszny, a szybki jabłecznik.
Robimy kruche ciasto:
3 szklanki mąki pszennej
4 żółtka,
1 kostka margaryny,
cukier waniliowy.
1 łyżeczka proszku do pieczenia.
Te składniki zagnieść. ciastem wyłożyć posmarowaną tłuszczem i obsypaną bułką tartą blachę.
6 jabłek zetrzeć i położyc na ciasto.
Na wierzch ubić pianę z białek, do której pod koniec ubijania dodajemy 10 dkg kokosu i 1 szklankę cukru.
Ciasto piec ok 20 - 40 minut
Smacznego!

środa, 26 maja 2010

Dla Mamy

Tobie - Kochana Ewo
oraz wszystkim mamom składam
serdeczne życzenia

dużo dużo zdrowia,
spełnienia marzeń,
radości,
oraz pogody ducha
i nadziei na lepsze jutro
w chwilach smutku!

wtorek, 25 maja 2010

Dzień zakupowy

Witam was kochani w piękne wtorkowe popołudnie. Ten tydzień mam troszke napięty, przez co moje rzadsze wizyty tutaj. Juz w nocy z niedziele na poniedziałek wyjeżdżam nad morze do Pobierowa i doczekac sie nie mogę.

Jednak przed tym wyjazdem mam jeszcze sporo załatwiania i biegania. Wczoraj byłam u fryzjera. Niby zwykłe obcinanie ale trzeba było iść i swoje odsiedzieć. A dziś to juz w ogóle masakra.

Rano poszłam do ośrodka zdrowia, jak zawsze pomierzyć cisnienie, jolsesterol, cukier.  Na szczęście wszystko w noermie. No ale nim sie dostałam, to było już krótko przed dziewiątą, a o ósmej juz tam byłam. Kolejka opornie sie posuwała. No rozumiem, że dziś pobieranie krwi i przez to. Ale to tez oszczędność bo u nas jest jedna pielęgniarka. I ona chocby nie wiem co, nie moze sie  pospieszyć, bo krew poobrać trzeba, telefon odebrać, bo ludzie rejestrują sie w ten sposób do lekarki, czy tez recepty wydać też trzeba...masakra. Sądzę, że we dwie miałyby co robić. No ale cóż...

Po powrocie do domu w biegu sniadanie i wyjazd na targ. Chciałam kupić sobie buty tzn adidasy i sandały. Ludzi tłumy, towarów też sporo, ale tak naprawdę tego, czego sie akurat chce nie ma. I denerwuje mnie jedna rzecz, że wszystko robi sie na miarę chudych. Przepraszam chudych :-) ale Wy wszędzie  i zawsze dostaniecie cos na siebie. No chocby adidasy z przylepcami śliczne, 38 rozmiar - no ale co z tego przymierzyłam chyba z 3 pary, jak wszystko szczupłe!! Nie wiem, na biedę mam w czym chodzić, ale chciałam nowe. Nie lubie włąściwie zakupów na targu. Bo tak naprawdę nic człowiek nie kupi a sie nachodzi. A przy tym jeszcze stres bo tłumy i wiadomo, trzeba trzymac torebki, portfele itp. Poprostu masakra.

Jutro mam troszkę spokojniejszy dzień, choc nie wiem jak to bedzie. Muszę powoli sie zacząć pakować., pewnie sie powtarzam, ale nie cierpię się pakować, bo zawsze mam obawy, że o czymś zapomnę.

Piszcie co tam u Was, czekam na komentarze i meile!

niedziela, 23 maja 2010

Woda wszędzie

Witajcie!
Wczoraj, powiedziałam sobie, że na najbliższy okres czasu mam szlaban na oglądanie Wiadomości. Ponieważ kiedy wczoraj oglądałam i widziałam ten ogrom trageii spowodowanej powodziom, tą wodę w miejscach gdzie było normalne  życie, gdzie mieszkali ludzie - włos mi się zjerzył i normalnie uspokoić się nie mogłam. Wszystkich miast i wsi jest mi żal. W Sandomierzu aby ocalić hutę zalano kilka miejscowośći.  A tam są sady szklarnie, to jest życie tych ludzi. Tak więc stracili wszystko.
Jednak najbardziej przeżywam powódź we Wrocławiu, bo to miasto jest mi najbliższe.  Poprostu koszmar - nawet ludzie, którzy nie ucierpieli w powodzi  często nie mają wody pitnej, prądu, bywa, że nie działa kanalizacja.
Nie wiem, dlaczego w naszym kraju sie nie mysli o takich rzeczach. Dlaczego stawia się domy tam, gdzie są tereny podzalewowe. mało tego, kiedyś, w bardzo nielubianym przez większość ludzi ustroju były czyszczone  rowy melioracyjne, a  także rozganiane chmury burzowe. Tak więc nie było tak silnych deszczy, a jeśli już były to woda miała gdzie uciekać. Teraz o to wszystko nikt nie dba.
Nie wiem też, dlaczego Rząd nie chce podpisać klęski zywiołowej, przecież to już nie są tylko podtopienia, to jest powódź.

Ja za tydzień jadę nad morze. I zaczynam się bardzo martwic, czy ten wyjazd dojdzie do skutku. W sumie powino byc ok, ale tak naprawde nie wifomo jakie sa drogi. Eh, nie wiem jak ten tydzień przetrwam!

No, a żeby było mało, to od wczoraj mam jakieś dziwne rozwolnienie. szczególnie  czyści mnie po zjedzeniu sniadania. Nie wiem, co to ma znaczyć.

To tyle na dziś. Przepraszam, że w czarnym humorze jest ta notka, no ale trudno mi jest znaleźć powód do radości.

piątek, 21 maja 2010

Po imprezie

Witajcie!
Może na początku małe wyjaśnienia co do ostatniej notki. Otóż ja nie byłam smutna z powodu ślubu kuzyna. Nie, absolutnie!! Mnie poprostu było i właściwie nadal jest przykro, że kolejna osoba i to nawet starsza ode mnie zmienia stan cywilny, a ja nadal sama. I o to chodzi. A T niech się układa!!

Muszę przyznać, że dziwiłam się trochę iż uroczystość zaślubin jest w ciągu tygodnia. W naszych okolicach praktykowane jest to raczej w soboty. Jednak wszystko było jak należy, a na tak uroczystym ślubie jeszcze nie byłam.
Ślub odbywał się w pieknym zabytkowym kościółku na Pólku. Jest to sanktuarium Maryjne położone wśród pól na lekkim wzniesieniu. Tak więc kościółek już widać z daleka. Zbudowany jest on w kształcie krzyża tak więc wierni mogą usiąść z każdych czterech stron ołtarza. Młodzi elegandzko ubrani - B w pięknej sukience, na głowie wianuszek z białych różyczech, taki sam bukiet, młody w czarnym garniturze.  Ksiądz przepięknie celebrował mszę, zaś oprócz organisty do mszy grał na skrzypcach przyjaciel młodego pana. Nie wiem, ale chyba nie było osoby, której łezka w oku się nie zakręciła.
Później rzucanie płatkami róż, ryżem i kasą, życzenia, plenerowe zdjęcia i czas na imprezę.
Odbywała się ona w góralskiej karczmie. Było to tylko przyjęcie bez tańców, ale naprawdę udane. Jedzienie pyszne, obsługa przesympatyczna, a to wszystko na góralską nutę.
Z przyjęcia wróciłam koło 21 więc wiadomo było, że dziś na Warsztaty nie pojechałam. Nie chciałam nawet jechać, bo dziś nocowała u nas moja ciocia. A ja uwielbiam jak ona u nas gości. Tak więc nie mogło być inaczej.

A teraz trochę prywaty.
Kalu bardzo Ci dziękuję za pomoc w "naprawieniu" ustawień na blogu oraz zrobieniu nowej szaty. Ogromnie się cieszę, bo mialam z pewnymi rzeczami ogromny kłopot. Naprawdę WIELKIE DZIĘKI!!

środa, 19 maja 2010

Smutno tak

Witajcie!
Coś znowu chandra mnie łapie. Ale tym razem wiem, gdzie jest jej powód.
Otóż jutro jedziemy na ślub i przyjęcie do mojego kuzyna. Młodzi wymyślili sobie wesele w ciągu tygodnia, I to nie będzie za wiele gości. Uroczysta masz święta, bo to dla młodych jest najważniejsze a potem przyjęcie w jednej z restauracji.

Rodzina się podsmiewywała, że mój kuzyn już sie nie ożeni, wszak na karku niebwaem, za dwa latka, czterdziestka stuknie. Po za tym T to raczej mól książkowy, przewodnik wycieczek, indywidualista, jak kot własnymi sciezkami łaził. Wiedzieliśmy jednak juz od dłuższego czasu, że ma dziewczynę. ale kto by pomyślał o ślubie! A tu nagle taka wiadomość. Co najważniejsze, to nie jest slub z przymusu.

Jest mi bardzo smutno, ponieważ żeni się człowiek, którego bym nigdy o to nie posądzała, człowiek, który już był "skreślony" w tej sprawie. A jednak, poznał dziewczynę i chce razem z nią budować przyszłość.
Wszyscy wokół zakładają rodziny, a ja nadal sama, Nie mam dla kogo żyć. Jedynie marzenia pozostają - i co z tego, marzeniami nie da sie żyć. Smutno mi.

wtorek, 18 maja 2010

Trochę prywaty i o pewnych urodzinach

Kochani, widzicie pewnie zmiany na moim blogu. Tak, zachciało mi się czegos nowego, ja lubię coś zmieniać. Jest tylko jeden problem - nie robię tego sama. I tutaj bardzo chcę podziękować Kali za pomoc.
Kalu, jestem Ci ogromnie wdzięczna, mam jeszcze do Ciebeie prośbę, bo coś mi tu nie działa jak powinno, ale to na spokojnie.

18 maja to bardzo ważna dla Polaków data. Dziś nasz Papież Karol Wojtyła, gdyby żył, skończyłby 90 lat. Szkoda, ze nie ma juz go z nami. Liczę jednak na to, że w niedługim czasie zostanie Błogosławionym. Jednak martwi mnie to, że proces beatyfikacyjny jana Pawła II wciąż się wlecze.

Powódź

Nadal leje i to staje się juz i nudne i smutne. Tak jest od czwartku, non stop deszcz.

Niepokojące wieści nadchodzą już z całej Polski - powódź, rzeki wylewają się z koryt, sytuacja zaczyna być nie wesoła. Oby tylko nie powtórzył się 1997 rok. Straszne to, bo przed każdym żywiołem, nawet przed ogniem mozna uciec, ale przed wodą niestety nie. Ona zbiera ze soba wszystko po drodze, i wlewa się w najmniejszą szczelinę, A później, kiedy wody już opadną jest straszny bałagan, brud, zniszczenia. Coś okropnego.

Panie Boże ucisz deszcze, uspokój rzeki, i daj słońce.

Ja dzięki Bogu nie mieszkam nad rzeką, ale z mediów i opowieści znajomych wiem co to znaczy powódź.
I współczuję wszystkim, którzy już są zalani.

poniedziałek, 17 maja 2010

Nadal deszczowo

Moi drodzy!
Nadal leje. ja nie wiem, zastanawiam się tak właściwie ile deszczu mieści się w chmurach. Przecież to od czwartku, z małymi przerwami pada. Zdarza się drobny deszczyk, ale często leje a do tego jest tak zimno, że szkoda słów. Jest środek maja a na dworze 15 stopni, to trochę śmieszne. W domach zimno - nadal trzeba w centralnym palić. A jak ludzie w blokach mieszkają, no to nie wiem, mam nadzieję, że też grzeją. Choć wczoraj mi mówiono, ze z tym grzaniem to różnie bywa. Nic tylko współczuć.
Coś się mówi, że niby od czwartku poprawa pogody i oby tak było, bo zwariować można. Wszystko na polach i w ogródkach będzie gniło. Koszmar. A do tego rzeki z koryt wylewają, powodzią straszą jak nic.

Ja siedzę sobie na warsztatach. Pi festynie już posprzątane. Mimo ulewnego deszczu odbył on się wczoraj. Nie było jednak wiele zaplanowanych atrakcji, a po za tym impreza w większości odbywała się w środku w budynku. Z jednej strony dobrze, bo pod namiotami ale w zimnie nikt by nie wytrzymał. Jednak było ciasno trochę. Ale co tam, dobrze, ze ludzie poprzychodzili. To zasługa loteii fantowej. Tam każdy los był pełenm tak więc warto było kupić losa.

Co dziś w planie? Mam troszkę roboty popołudniem, ale sądzę, że szybko się z tym uporam. A po za tym musze wziąć jakieś specyfiki bo cos mnie gardło zaczyna pobolewać.

Ciekawa jestem jak Wy żyjecie w tym deszczu? Zachęcam do pisania komentarzy i meili - odpowiem na karzdy.
Trzymajcie się!

niedziela, 16 maja 2010

Za okazaną dobroć trzeba płacić

Witajcie!
Niestety, to co napisałam w tyltule jest czystą prawdą.
W piątek cos mnie tknęło, aby przejść się do sklepu. Tak więc się zebrałam, mama jeszcze dała mi liste zakupów i kasę i...juz prawie miałam wychodzić a brat mi krzyczy - "kup mi maszynki do golenia, i gumy do żucia, a i banana jeszcze". Ok kupiłam, a że jakos ostatnio w miarę dobrej komitywie byliśmy, więc nie wzięłam od niego pieniędzy.

No niestety długo dobra pasaa nie trwała. Za jakiś czas już byłam tą niedobrą, tą złą, tą ktora nagle wszystko chce a ustapic nie może. Jest mi tak strasznie przykro, że dostrzega się tylko moją dobroć w chwilach, kiedy można ją wykorzystac. A kiedy już tak się stanie to...jestem tym najforszym człowiekiem. I to nie jest tylko walka o dostęp do komputera. To są sprzeczki o nadrobiejszą rzecz.

Może ktos powie jak moja mama, że mogłam nie dać, nie kupywać itd. ale ja tak nie umiem, nie potrafię. Jestem za dobra. No a wiadomo, kto ma dobre serce musi mieć twardą dupę. A ja jestem jeden wielki wrażliwiec. Jak ktos mnie ochrzania, czy coś to ja zamykam sie w sobie i czuję wielki bardzo duży żal.

Dziś na terenie WTZ festyn. Nie takiej pogody jednak sie spodziewaliśmy. Jest zimno, deszcz kropi no nie ciekawa pogoda na imprezę. Jakoś po cichu liczyłam, że może odwołają, przesuną na za tydzień. Ale nie, to by było nie moż;liwe, za duzo rzeczy zorganizowanych. Nie wiem, mam nadzieję, ze może pogoda sie wyklaruje, a loteria fantowa, gdzie każdy los wygrywa przyciągnie ludzi.

piątek, 14 maja 2010

Znowu piątek

Tak, właśnie znowu piatek, czy już piątek. Moze jednak już, bo czas leci ja oszalały i praktycznie rzecz biorąc kolejny majowy tydzień maja za nami.
Przeraża mnie ten pęd czasu, dopiero co był Sylwester, a tu juz niebawem pół roku minie.

Ten tydzień był bardzo pracowity. w niedzielę festyn, tak więc od poniedziałku na warsztatach terapii zajęciowej mielismy sporo przygotowań. Rozpoczęło się od rzeczy typu koszenie traw i sprzątanie w parku obok WTZ, gdzie ma być impreza. A dzis to już totalnie haos i zamieszanie. ja wraz z koleżankami szorowałam łazienki i plastykowe krzesła, inni zajmowali sie czyszczeniem ławek czy tez zwożeniem ostatnich fantów. Jeszcze trzeba było na dworze skończyc sprzątanie. W tym przeszkadzał natrętnie padający deszcz. To jeszcze próba na wystep podczasfestynu. Tam wraz z kilkoma osobami bde spiewała hymn WTZ. Mówię Wam roboty dzis każdy miał z nas sporo.

I nic bym tu nie marudziła, ale skrzydełka podcina nam padający deszcz. Mam nadzieję, że mimo prognoz pogodowych do niedzieli wszysstko się uspokoi i będzie ładnie, no ale kto wie. A jeśli będzie padać? Nie wiem i pojęcia nie mam - niby wiele stoisk mozna ustawic na warsztatach ale ludzie (goście) nie będą chcieli siedzieć i sie bawić w deszczu. Nie wiem co to będzie, trzymajcie kciuki by w niedziele nie padało, proszę Was!!!

czwartek, 13 maja 2010

Przygotowania do festynu i pogodowe perspektywy

Witajcie!!
Pogoda mnie dołuje. Wiem, że maj, że deszcz jest potrzebny, że musi pogrzmieć...ale wszystko z umiarem. A tu, tego taktu nie widzę.
Wczoraj nie napisałam notki, bo zaczęło grzmieć i trzeba było niestety komputer wyłączyć. Oj grzmiało ostro przez godzinę, potem jakos burrza się oddaliła, uciszyła, deszcz przestał padac.

Lecz nie na długo. Późnym wieczorem, jak nie lunie z nieba. Straszna ulewa była. cieszyłam sie, że nie grzmi. Niestety na krótko. Gromy przerwały mój sen. Burzę mogę znieść za dnia, ale w nocy juz absolutnie. Jest to bardzo nieprzyjemne zjawisko atmosferyczne. Wiem już, że jak sie błyska to mam po spanku. I tak było tej nocy.
Dziś też cały dzień lało.

Jadąc na warsztaty widziałam pozalewne łąki, ludzie mówili, ze zakłady stolarskie tez pozalewało, tak więc musiało lać bardziej niz ja to sobie wyobraziłam.

Teraz niby sie przejaśniło, ale w powietrzu jest straszna duchota i czuję, że to nie koniec burz i ulew.

W niedzielę na terenie warsztatów terapii zajęciowej organizujemy ogromny festyn. Niby sa namioty, zabezpieczenie, ale martwi mnie ta pogoda. Prognozy różne podają, ale podobno ma nie być za ciekawie. No zobaczymy. jak do tej pory od kilku lat nasz festyn zawsze stał pod pogodowym znakiem zapytania, ale zawsze sie udało. Jak przyszło co do czego zza chmur wychodziło słonko i było ok. mam nadzieję, że i tak będzie teraz.

Wogóle z organizacją festynu mamy sporo roboty. Sporo jest latania, załatwiania, spisywania itd. Dzis nasza pracownia usmażyła pyszny smalec do chlebka. Do tego chlebek i kiszony ogórek i juz mozna będzie sie częstować. Nasi rodzice pieka ciasta. Będzie takze przepyszna grochówka gotowana dla nas przez straż pożarną, a ponadto kielbaska z grilla i wiele innych atrakcji dla podniebienia jak i dla ducha.
Jutro czeka nas sprzątanie gruntowne wszystkich pracowni, a takze korytarza i łazienek. Zawsze robiła to sprzątaczka, ale niestety jest ona na chorobowym. Tak więc będziemy musieli to zrobic my. Ale co tam, tyle osób...szybko uporamy sie ze sprzątaniem.

wtorek, 11 maja 2010

Te nasze emocje i blogi

Witajcie kochani!!

Wczoraj przeżyłam lekki szok, kiedy weszłam na bloga znajomej, a tam spotkała mnie mała niespodzianka. Mianowicie blog został usunięty. Ja już od jakiegoś czasu domyslałam się, że cos u tej dziewczyny nie dobrego się dzieje, ale wiadomo jak to jest, człowiek nie chce ingerowac w czyjeś zycie.

Moja znajoma usunęła swój blog pod wpływem nagłych emocji. ma faktcznie poważne problemy, ale nie, to uważam nie jest aż taki powód by usuwać sowjego bloga. To zawsze mozna zabezpieczyć, zahasłować, ale żeby aż tak... Wiem, wiem to była chwila, jedno kliknięcie myszką i po...a szkoda, tak bardzo szkoda.

Kochani nie działajmy pod wplywem emocji, poczekajmy aby one opadły. I to nie jest moja wskazówka tylko dotycząca prowadzenia bloga, ale też całego zycia. Czasem w emocjach mozemy popełnic jakis błąd, głupstwo, którego potem bedziemy żałować. Ja tak piszę a wiem, że często sama działam pobudzona emocjami. Tylko, że często ostatkiem sił się opanowuję i jakos zdążam. Naprawdę emocje nie są dobrym doradcą.
Nie raz pisałam tutaj notke w nerwachm czy czyms zbulwersowana i wierzcie mi - nie wychodziła ona dobrze.

Jest mi przykro, bo lubiłam tam wchodzić i czytać. W ohóle wykruszają się moi znajomi blogowicze, a szkoda. Boję się, że przyjdzie taki dzień, że nie będzie tu nikt ze znajomych pisał bloga. Nie wiem co się dzieje. czy faktycznie brak czasu, czy co? Niektórzy w ogóle prowadzą nujną korespondencję z ososbami, które zagladaja na bloga. A ja? mało kto mnie odwiedza, mało kto pisze komwentarze, a chciać aby meile ktos pisał - marzenie. Nie wiem co sie dzieje, może ja zanudzam, może źle piszę?

poniedziałek, 10 maja 2010

Pogodowo i burzowo

Witajcie!
Jest popołudnie, a ja tradycyjnie siedzę przy kompie i piszę kilka słów. Za oknem pogoda tak bardzo zróżnicowana, że bardziej się nie da. Rano słonko świeciło i normalnie upał nie z tej ziemi, w południe natomiast zimno sie zrobiło, chmury naszły i polało troszeczkę, podobno grzmiało też. Musiało jednak słabo grzmieć bo nie słyszałam, Teraz znowu jest słonecznie, ale nie za ciepło.

Kocham maj, tylko ta pogoda jest taka różna, no i nie ma ciepła. Nie wiem kiedy przyjdzie to prawdziwe ciepełko, kiedy to będzie można naprawdę powiedzieć, że ot wiosna w pełni. Niby w czerwcu dopiero lato przychodzi, ale ja tam nie wiem, lipiec zawsze należy do miesięcy deszczowych. Po za tym u nas jest to dziwne, że jak już jest ciepło, to jest duchota i pewność stu procentowa, że za dzień lub dwa będzie burza.

Wiadomo już, że te burze znowu robią się groźne, przechodzą trąby powietrzne i różne takie tornada. Kiedys nie było mowy aby w Polsce trąba przeszła, a teraz...daj Boże aby tego nie było w tym roku.

Boję się burzy, niby to nic, niby nie powinno nic się stać, ale jednak. jak już wspomniałam bywają te tornada no i uderzenia pioruna też się zdarzają. No nie należy to do przyjemności. Podziwiam te ososby, które podczas burzy usiłują sfotografować pioruny! Brrr, nic przyjemnego.

Mam nadzieję jednak, że tegoroczne lato nie podaruje nam żadnych trąb powietrznych, czy tez silnych burz.

niedziela, 9 maja 2010

Wróciłam

Witajcie po długiej przerwie!
Już wczoraj miałam tutaj napisać kilka słów, ale jakoś przez ten tydzień mojej nieobecności w sieci narobiło się tyle zaległości, a jeszcze człowiek nie moze wejść do komputera w chwili kiedy by mu najlepiej pasowało.

W minionym tygodniu - od wtorku do piątku byłam na wycieczce w Niemczech. Zwiedziłam Berlin z Bramą Brandemburską i przepieknymi widokami z wieży widokowej. Byliśmy też na Wyspie Tropikalnej. Jest to ogromny aqua park z najróżniejszymi, nie tylko wodnymi atrakcjami. Ludzie się tym zachwycają, a ja jakoś nie. Nie ma jak polskie aqua parki. Po za tym byliśmy w Poczdamie, tam widzieliśmy budynek, w którym został podpisany układ poczdamski. Tam też zwiedziliśmy przepiękny kompleks pałacowo - parkowy Sanssouci. Jest to cos wspaniałego. Nie będę tutaj opisywać moich wrarzeń z pobytu tam, odeślę Was, drodzy czytelnicy na stronę http://bosc.republika.pl/poczdam.html. Poczytacie tam o tym miejscu.
Zwiedziliśmy też Drezno. I powiem szczerze, mimo wszystko, że tam podobało mi się najbardziej. Przepiękna jest architektura tego miasta, zamek i ogrody zamkowe.

W Dreźnie był czas na zakup pamiątek. Niestety właśnie czasu na takie rzeczy mnie brakowało. Nie to, abym szastała kasą, ale...a kiedy była na to pora, to czułam się bardzo zmęczona, a po za tym nie było wiele czasu. Tak więc kupiłam tylko sobie chustkę i troszkę słodkości.

Uważam, że wycieczka była udana, choć tak naprawdę, jak wspomniałam było mało wolnego czasu,a za duzo chodzenia. Nie powiem bo tempo było wolne. Jednak czasem byłam już tak zmęczona, że marzyłam tylko o jednym, aby siąść gdziekolwiek.

Pogoda jedynie podczas pobytu w Berlinie nam nie dopisała. Ale na to wpływu sie nie ma.

poniedziałek, 3 maja 2010

Na walizkach

Moi mili!
Witam Was bardzo serdecznie. I niestety z przykrością stwierdzam, że na kilka dni zniknę z bloga. Ale, proszę Was, abyście tu wchodzili, bo nic się nie ukryje - jest licznik i on mi tu zdradzi ile osób odwiedziło mnie :-)

Jutro o tej porze będę juz na Tropikalnej Wyspie w Niemczech. Bo właśnie jadę na cztery dni do tego kraju. Zwiedzę Berlin Drezno i inne ciekawe zakątki. Oby tylko pogoda była i tempo nie zaszybkie, to będzie fajnie.Nie pałam miłością do tego kraju, ani jego mieszkańców. Ale odwiedzić sąsiadów wypada

niedziela, 2 maja 2010

I Komunia Święta

Witam Was bardzo serdecznie w niedzielny wieczór. Weekend trwa nadal. Rozkoszujmy się więc śliczną pogodą i mam nadzieję rodzinną atmosferą.

Nie wiem co się dzieje, że u Was na blogach nudno troszkę. Martwię się, co jest powodem tego marazmu,. ale mam nadzieję, że powodem tego marazmu jest to, że korzystacie z tej pięknej pogody i nie siedzicie przy komputerach.

Dziś byłam na I Komunii Św Klaudii. Byłop bardzo miło i uroczyście. Tak obserwowałam ze wzruszeniem te maluchy, które swym dziecięcym głosem z wiarą i miłością w sercu powtarzały przysięgę a później z emocjami przystępowały do Stołu Pańskiego aby po raz pierwszy przyjąć Najświętszy Sakrament. To cos pięknego - najczystrze, nieskalane nie winne dziecięce serduszka i ta radość na twarzach, oczekiwanie na zień dzisiejszy. Żeby tak wszystkie te dzieciaczki żyły w wierze i tak często, na ile to jest mozliwe przyjmowały Pana Jezysa w Komunii Świętej. Wiem jednak niestety, że to różnie w życiu bywa. Póki kierują dziećmi pobożni rodzice, to jest dobrze, ale później...dziecko dorośleje i bywa i tak, że niestety zapomina się o Panu Bogu. A zdjęcia z I Komunii Świętej, czasem jakiś jeszcze prezent jest tylko wspomnieniem, pamiątką, że było takie wydarzenie. Mam jednak nadzieję, że tych, którzy w późniejszym, dorosłym życiu zapomną o Panu Jezusie będzie mało lub wcale.

Idę się troszkę pakować, a potem spać. Bo znowu w nocy pewnie będzie burza i się nie wyśpię.

sobota, 1 maja 2010

Mamy maj

Witajcie kochani!
Mamy najpiekniejszy miesiąc w rolu - maj. Najpiękniejszy z wielu powodów. Przede wszystkim jest juz ciepło, cudownie. Przyroda kwitnie, puszcza paki, zieleni sie wszystko wokół. Fakt cierpią moje oczy, bo często łzawią i szczypią. Ale co tam, i tak jest bosko.
Kocham ten miesiąc kwitna tulipany, a lada dzień zakwitną moje kochane konwalie. Bardzo lubię te niewinne, delikatne białe kwiaty. Marzyłam kiedyś aby z konawlii własnie mieć bukiet slubny, no ale...nie będę sobie humoru dzis psuc.

No własnie, miałam sobie nie psuc nastroju, a jednak troszkę muszę. Dowiedziałam się przypadkiem, że E była u A. Fajnie to załatwili, ja nic nie wiedziałam, a tu nagle przez przypadek sie wydało. Wiem wiem, jak juz mnie pocieszano, że z tego nic nie będzie, ze mam sie nie przejmować. Niby sie nie przejmuje, niby wiem, że gdyby miało cos być, to juz by było. Ale kto wie, oni za bardzo są za sobą i jakoś mi się ich kontakty ze soba nie podobają. Wiem, nic nie zrobię, jednak mimo to jest mi smutno. No cóż...

Dziś 1 maja. Dzień zwyczajny, jak każda sobota. Jednak pamiętam te pierwsze maje kiedy to rodzice z pochodów, jakze obowiązkowych przywozili mi chorągiewki i baloniki. Jaka to była radość dla mnie. A ja jeszcze dziecko tak mało rozumiałam, tak mało wiedziałam o trudnym świecie polityki.

W tym tygodniu mają paść konkretne decyzje w sprawie kandydatów do fotela prezydenckiego. Ja nie wiem na kogo głosować będę i czy w ogóle. Niby wypadałoby iść na wybory, mimo to jednak nie pójdę tam napewno tylko po to, by zagłosować na byle kogo, bez przekonania.

Jutro I Komunia Święta Klaudii, ach ten maj, tyle imprez mi sie szykuje. Będę o wszystkich Wam opowiadała. Tylko kasy na nie brak, ale jakos będę musiała sobie poradzić.

Kochani ciekawa jestem jak wy spędzacie długi majowy weekend. Piszcie o tym do mnie...!
Życzę udanego wypoczynku i pogody, chociaż tej duchowej, bo na atmosferyczną wpływu nie mamy.
Pa!