piątek, 16 marca 2012

Witajcie drodzy czytelnicy!
Znowu weekend, tylko, że to takie jeden z niewielu weekendów, na który czekam. Jutro jadę do koleżanki, znamy się już od lat. Fakt, że czas przeleci szybko, a w niedzielne popołudnie przyjadę do domu, ale to nic...ciesze się bardzo, że mogę jechać. Tym bardziej, że ten tydzień był dla mnie bardzo męczący i pełen emocji.

Zaczynam bieganie po przychodniach Zaczęło się od pani neurolog, której poskarżyłam się na ból nóg i dostałam skierowanie na wyniki. Niestety wyszły one bardzo źle, zostałam skierowana do reumatologa, była perspektywa leżenia w szpitalu, kolejnych badań. Lecz pani doktor bardzo służbowo mnie potraktowała, specjalnie nie badając powypisywała stos leków  i nic więcej na temat. Po zasięgnięciu wiedzy te leki bardzo źle działają na układ pokarmowy, a jeszcze przy moich lekach...nie wiem co by to było. Tak więc jest kupiona tylko maść, a co dalej nie wiem. Ja i tak mam już problemy żołądkowo jelitowe i nie mam zamiaru bardziej psuć sobie zdrowia. Nie wiem więc co będzie dalej, bo brać tych leków napewno nie będę brała. Szczerze liczyłam na jakieś badania, oględziny, a tu nic kompletnie. Stwierdziłam jednak, że gdyby ta pani przyjęła mnie prywatnie, to byłaby zupełnie inna gadka. Na razie się tym nie martwię, bo cieszę się jutrzejszym wyjazdem, ale nie czuję się najlepiej i nie wiem co począć.

Jednak ostatnio sobie tak myślę, że zdrowie jest tak kruche, w ogóle życie, A ludzie nie doceniają tego co mają, ciągle gonią za kasą, ciągle się na kogoś gniewają, obrażają, są butni, jeśli coś mają, wiedzą, to dla siebie...a po co to. Trzeba się cieszyć najdrobniejszą rzeczą, chwilą, doceniać to co się ma i cieszyć się z tego. Wiadomo, że są marzenia, i dobrze, super, ale nigdy nie będzie tak, że będziemy wszystko mieli, choćby nie wiem co , to nigdy tak nie będzie!! Tak więc doceniajmy to, co jest!

A jest cudownie, dużymi krokami idzie wiosna, podobno przyleciały już bociany! No i na dworze jest już dłużej widno i jest cieplej. Weekend ma być bardzo fajny!!!
 Tak więc udanego weekendu!

sobota, 10 marca 2012

Chwalę się

Kochani ostanio na warsztatach terapii zajęciowej w chwilach wolnych wyklejam obrazy kulkami styropianowymi.Mam narysowany bądź jak w tym przypadku wydrukowany obraz i wyklejam go tymi kulkami. Kulki to to coś z czego robi sę duże płachty styropianu służące do ocieplania domów i innych rzeczy. Są one koloru białego, czarnego i niebieskiego. Mało tego kulki te są bardzo drobne, mniej więcej jak łepek od szpilki, zdarzają się większe lub jeszcze mniejsze ale rzadko. I ja tymi kulkami wykleiłam obraz Pana Jezusa w cierniowej koronie. Robota pracochłonna, bo każdą kuleczkę trzeba przykleić, mało tego czasem kulka do kulki nie dopasuje się i powstają dziurki, w które i tak trzeba potem wkleić mniejszą kuleczkę.. Dla mnie ta praca nie jest nużąca bo uwielbiam takie rzeczy, ale wiem, że są osoby, które by do tego nigdy nie usiadły. Mam już za sobą małego (na pół kartki A4), jednak ten obraz, jest większy i wykonanie go trwało około miesiąca. Fakt robiłam go w tzw. wolnym czasie. Potem został oprawiony w antyramę i dziś już jest na takiej wystawie , zobaczymy może ktoś kupi, a przede wszystkim obejrzy sobe. I Wy również podziwiajcie. Wiem, nie powinnam się chwalić, jedenak według mnie efekt jest super!
Obraz wyggląda trochę dziwnie, ale inaczej nie dało się zrobić zdjęcia, to brązowe to stół:-). Pozdrawiam serdecznie!!!

piątek, 9 marca 2012

Wtam serdecznie!
Właśnie niedawno wróciłam do domu i stwierdzłam, że muszę napisać notkę, właściwie to taką trochę zaległą bo już wczoraj chciałam bardzo ale czasu brakło.
Od wczoraj na moim blogu gości bardzo dużo obcokrajowców z najróżniejszych zakątków świata, a to wszystko dzięki Zimbabwe, która "zareklamowała" mój blog na jakieś stronie.Ja się bardzo cieszę, że mam tak dużo czytelników i zachęcam do pisania komentarzy. Mam ja tłumacza  bez problemu sobie przetłumaczę to co Wy mi napiszecie.

Dziś przyjeżdża na weekend moja ciocia,. Cieszę się bardzo bo bardzo się za nią stęskniłam i wiem, że weekend zapowiada się ciekawie i jak to zwykle bywa - na złość szybko przeminie.

Wczoraj obchodziliśmy Międzynarodowy Dzień Kobiet. Już rano od brata dostałam różę i czekoladę. Potem na warsztatach co rusz, któryś z chłopaków przychodził z życzeniami, a po śniadaniu już były oficjalne piękne powinszowania i pyszny tort dla wszystkich pań.
Miłe, że jest takie święto, że w tym dniu wiele się mówi o kobietach, wiele się dla nich robi, jednak dobrze by było, gdyby i na  codzień mężczyźni nas szanowali, abyśmy były doceniane i kochane:-).

niedziela, 4 marca 2012

Nareszcie marzec

Dzień dobry!!
Tymi słowami witam Was drodzy czytelnicy w pierwszą marcową niedzielę. Dziękuję Wam za to, że jesteście, czytacie, czasem choć żadko komentujecie. To jest ważne dla mnie, bo ten blog bez Was nie miałby sensu. Jednak nie podoba mi się  to, że komentują  go trolle. Wiem, że wszyscy ludzie na świecie nie mają konta na gmailu, ale jeśli już ktoś loguje się jako anonim, to bardzo proszę niech się pod swoim postem podpisze. To raz, a dwa ja nikogo nie zmuszam do czytania tego bloga, miło jeśli czytacie, ale nic na siłę. I nie życzę sobie aby ktokolwiek do mnie pisał w komentarzach takie głupoty jak pod ostatnią notką. Mało, że osoba nieznana, to jeszcze brednie takie, że ho ho. Powtarzam jeszcze raz, człowieku nikt Ci mojego bloga czytać nie każe!

Cieszę się, że mamy już marzec, bo to miesiąc zwiastujący wiosnę! Wiadomo, że na prawdziwą przyjdzie nam poczekać, bo jeszcze śnieg spaść może (oby nie!), ale już w powietrzu mimo wszystko czuje się zapach wiosny. Dzisiejszy dzień coprawda był  zimny szary, trochę mglisty. Jednak co do wczorajszego...było cudownie. Cieplutko, słoneczko grzało, tak więc długi spacer został zaliczony, kawa u cioci też, a nade wszystko pobuszowałam po naszych sklepach.

Mamy na wiosce kilka sklepów, jeden tuż pod nosem. Jednak ja bardzo lubię robić zakupy w takim dalszym sklepie, jest to sklep praktycznie samoobsługowy. Piszę praktycznie, bo tylko na mięsnym pani zawsze jest. Jednak uwielbiam buszować między regałami, oglądać nowości...kusić oczy...i to nie to, żebym nie wiem co kupiła, ale samo chodzienie wśród regałów jest wielką frajdą. Fakt, zawsze straci się parę złotych choćby na jakieś owoce. Jednak, co tam, w końcu po to się idzie do sklepu.

Ten weekend nie wiedząc czemu bardzo mi się ciągnął, za to wiem, że za tydzień minie szybko, jak zwykle aż za szybko, bo właśnie za tydzeń przyjeżdża moja kochana ciocia. Oj jak ja się za nią stęskniłam. Niestety to tak jest, że to na co się czeka szybcutko przeminie. Ktoś powiedział niegdyś mądre słowa:"i tak najpiękniejsze jest oczekiwanie" i wiele w nich jest prawdy, zawsze, obojętnie na co by się czekało.

Ja, kończąc dzisiejszą notkę czekam na komentarze od Was. Pozdrawiam serdecznie!!