niedziela, 18 sierpnia 2013

Na przepustce

Witajcie kochani!!
Na wstępie pragnę bardzo serdecznie podziękować za komentarze, choć powiem, że niektóre z nich mnie zasmuciły. Nie chcę jednak się tutaj rozdrabniać, bo już w komentarzu napisałam co o tym myślę. Po protu jeśli nie akceptujesz tego jak żyję i co myślę, to po co w ogóle wchodzisz na ten blog, szkoda czasu, a jeśli już przypadkiem tu jesteś, to naprawdę nie pisz takich bzdurnych komentarzy. Przykre to. Wiem, mogłabym zablokować komentarze, ale nie chcę, bo po co. Mogłabym bloga zahasłować no ale nie w tym rzecz. Tu każdy wejść może, każdy też i napisać może, ale no nieraz to jest bezsensowne. To tyle na ten temat.

Od piątku jestem na rehabilitacji, a dziś na przepustce. Cieszę się, że mogę pobyć te kilka godzin w domku. Choć tak naprawdę to wszystkie zabiegi zaczną mi się od jutra. No zobaczymy jak to będzie, mam też nadzieję, że coś pomoże. Panie w pokoju też fajne, więc się przeżyje. Jedyny minus to taki, że nie mam dostępu do internetu. Dlatego też dzwońcie i piszcie sms.

Kończąc pozdrawiam Was serdecznie!!

Zim, jesteś niesamowita!!!!!!!(wiesz dlaczego:-)).

Komentarze oczywiście mile widziane, tylko komentarze pisane z sensem.

czwartek, 15 sierpnia 2013

Wyjazdowe rozterki

Kochani czytelnicy!!
Witam Was bardzo serdecznie w uroczyste, świąteczne popołudnie. Dziś - święto Maryjne i jutro - św. Rocha to dni odpustowe w naszej parafii. Bardzo lubię te sierpniowe święta. W kościółku jest tak uroczyście, tak pięknie...na tę okoliczność też przyjechała moja kochana ciocia. Z tego bardzo się cieszę, ale. no właśnie ale...

Jakiś czas temu złożyłam skierowanie do naszego lokalnego sanatorium w Grembaninie. Powiedziano mi, że mam się spodziewać przyjęcia na oddział rehabilitacyjny dopiero w listopadzie, no może w październiku. Na co, ja mówiłam, że wolałabym wcześniej, no bo potem to zimno i wiadomo ani gdzie wyjść ani nic. Na to, lekarka powiedziała, że nie może nic obiecać. A tu we wtorek telefon, że w piątek mam się stawić na oddział. Szczerze, cieszę się, że to tak szybko, ale z drugiej u nas święto, jest ciocia, a ja muszę wyjechać. Przykro mi jak nie wiem. Fakt, są przepustki i któryś z weekendowych dni będę w domku, ale już nie będzie cioci no i tak, jakoś mi nie tak. No ale co, mam wyjście. Eh.

Tak więc kochani nie wiem kiedy następnym razem napiszę, nie wiem czy tam będę  mieć dostęp do neta. Wszystko podziało się za szybko i jestem strasznie zła.

Pozdrawiam Was serdecznie.

poniedziałek, 5 sierpnia 2013

"Moda" na ...bloga

Kochani moi!!
Mija kolejny tydzień mojego, wolnego, ba jest to ostatni już jego tydzień. Czas szybko leci, an i się nie obejrzałam kiedy ten miesiąc przepłynął.

U mnie ostatnio albo się dzieje dużo, albo nic się nie dzieje. Tydzień temu 27 lipca bawiłam się na weselu u mojego kuzyna. Impreza była bardzo udana, jedynym mankamentem straszny upał. Ale na szczęście klimatyzacja była, więc aż tak się go nie czuło. Jedzonka sporo i to najróżniejszego, zespół też super - nawet w poprawiny się pohulało. Fajne są takie imprezy:-).

Dzień przed weselem miałam urodziny. Dziękuję bardzo wszystkim za życzenia!!! Niestety kolejny roczek mi przybył i znowu w związku z tym miewam doła. No bo czas biegnie jak woda, przecieka przez palce, a ja co mam co raz to więcej lat, i tak naprawdę jestem nikim, nikomu nie potrzebna, nie wiele umiem, i tak w koło. A jak już pomyślę o przyszłości to zaraz ryczę. Tak więc cieszę się z tego co mam, bo nie mogę mieć wszystkiego, i staram się żyć chwilą, bo bo inaczej nie potrafię. Wszyscy w kolo mają grono wspaniałych znajomych, przyjaciół, a ja?  Koniec bo obiecałam sobie, że nie będę tutaj marudzić, ale nie umiem tak do końca.

Moda na likwidację bloga. Nie wiem co się dzieje w głowach moich kochanych blogerek, że usuwają, bądź myślą o usunięciu bloga. Oj wiem, że nie powinnam tu pouczać, ale wiem jedno, że jak się nie pisze to niestety nie będzie komentarzy i osób odwiedzających też nie będzie - no bo po co mają nas odwiedzać skoro u nas nowej notki nie było od miesiąca czy dłużej. Dziewczyny mnie Wasze notki i blogi dawają czasem kopa, siłę do pozytywnego myślenia: Kala, Salanee aż chce się żyć kiedy się Was czyta! Ja wiem, ciągle walczę z systematycznością, ale piszę, choć raz na dwa tygodnie ale jest notka. Na pewno nie zlikwiduję bloga, bo wiele dzięki niemu poznałam wspaniałych ludzi i wiele mi on daje.  Może, jak już wspomniałam nie za często piszę, ale piszę i to się liczy. Prawda?

Pozdrawiam Was bardzo serdecznie, jeszcze wakacyjnie:-)