poniedziałek, 31 października 2011

Koniec października

Witam serdecznie!
Najpierw może słowa wyjaśnienia. W ostatniej notce pisałam, że "w czwartek będzie dobry dzień..." i kilka osób mnie pytało co się wydarzy itp, a ja nie chciałam odpowiadać. Nie chciałam, bo i po co, otóż w czwartek miałam imieniny. Specjalnie nie pisałam o tym w notce bo nie chcisałam  łańcuszka przypominanych życzeń - strasznie tego nie lubię. Byłam ciekawa ile osób będzie pamiętało, ale niestety malutko, bardzo malutko. Nie wiem, może  i moje imieniny są mało popularne, może ludkowie zapomnieli...nieważne, było minęło. Sam dzień imienin był bardzo udany. Poczęstunek na wtz na pracowni, cukierasy, w domku goście. Ok miło spędziłam ten dzień.

W sobotę przesunęliśmy zegarki na czas zimowy. Coś słyszałam, że może tak zostanie. No i dobrze. Nie lubię tych zmian. Niby człowiek się przyzwyczaja ale zanim to nastapi to potrwa. Co z tego, że rano wcześnie widno (na razTo ie) ale wieczorem takie długie wieczory. No nic, trzeba to będzie jakoś przeżyć, w sumie to listopad najgorszy. A potem byle do wiosny!!

Jutro Święto Zmarłych, ciekawa jestem jaka będzie pogoda. Mam nadzieję, że nie będzie padało, bo dzień ten i tak pełen smutku, jeszcze w deszczu...nie nie, to nie to.

Coś dziś źle się czuję, nie wiem albo jakiś wirus albo coś. Mam nadzieję, że do rana przejdzie i nic się nie rozwinie więcej.

Trzymajcie się!! Pozdrawiam serdecznie.

środa, 26 października 2011

Coś dobrego

Witam Was bardzo serdecznie. Za oknem już dawno zapadł zmrok, jest bardzo zimno, jest wilgotno...jesień i to niestety już nie ta złota. Ja nie nażekam, bo sporo ładnych dni było, a i tak czasem zaświeci słońce. Taka kolej rzeczy i nic sie nie zrobi.
Ja piszę, a z kuchni dobiegają piękne zapachy...piecze się jabłecznik. Uwielbiam szarlotkę na gorąco, zapach jabłek, cynamonu i pieczonego ciasta...wąchajcie, proszę bardzo:-).

Ostatnio ciocia podarowała nam wiele warzyw ze swojej działki. Były tam kabaczki, dynie, pigwa (trzeba bęzie poszukać na nią przepisów) a także pory!

Zazwyczaj por dodawałam do zupy, z tego mi był znany. Jednk, kiedy ma się czegoś dużo, to można pomyśleć i pokombinować.
I tak wczoraj z mamą zrobiłam pory zapiekane. Pyszne toto.
Pory pokroiłam na mniejsze części. Obgotowałam go w wodzie z kostką rosołową. Po czym wyjęłam by ostygły, pokroiłam wzdłuż na takie plastry i opanierowałam tak jak schabowe. Po czym usmażyłam na oleju. Następnie usmażone pory odsączyłam z nadmiaru tłuszczu na papierowym ręczniku; posoliłam, posypałam pieprzem i słodką papryką. Zapiekane pory podałam z ziemniakami i mięskiem. Pyszne!!!

To tyle na dziś.
Pozdrawiam serdecznie!!

A jutro, jutro wiem, że będzie dobry dzień...już wiem:-))

wtorek, 18 października 2011

Nagroda

Witajcie kochani!!
Zostałam nominowana przez Zimbabwe do blogowej nagrody. Bardzo dziękuję, choć nie wiem czym sobie zasłużyłam. No bo i żadziej piszę i w ogóle. No ale, skoro tak jest to ja bardzo bardzo się cieszę.

 Wkleić obrazek z wyróżnieniem na blogu


Napisać 7 rzeczy o sobie: (ciężko będzie:-)
1.  Kocham książki
2. Lubię fajną muzykę, ostatnio pasjonuje mnie muzyka religijna, spokojna typu Mietek Szcześniak, TGM
3. Kocham mojego labradora Borysa
4. Lubię brzoskwinie i banany
5. Ptasie mleczko, sernik i wszystko co kokosowe to też to, co uwielbiam.
6. Jestem wrażliwa i łatwowierna i to mnie często gubi.
7. Uf...ciężko tak o sobie pisać i cieszę się, że to już koniec:-).

Napisać kto nas wyróżnił
Zimbabwe

Wyróżnić 16 blogów, podlinkować je  (i tu jest problem bo nie wszędzie komentuję, nie wszędzie często bywam, ale wszystkie bardzo bardzo lubię.
Blog Marty i Magdy
Blog AiraArt
Blog Aldy
Blog Kasi
Blog Ewy
Blog Oli
Blog Eweliny
Blog Ewy Jesiennej
Blog Salanee
Blog Fiołkowe Komposty
Blog Agaty

poniedziałek, 10 października 2011

Po długiej przerwie

Witajcie drodzy czytelnicy!!

Znowu zasiadam do pisania notki, a na usta nasuwa mi się pytanie: - czy ja jeszcze potrafię, czy ja jeszcze wrócę do systematycznego pisania notek. Sama nie wiem, chciałabym bo wiem, ze nie pisząc tracę czytelników. Tylko, że tak jakoś wszystko się toczy, że daleko mi do bloga, a później ten kac, że dawno się nie pisało, że trzeba się poprawić, że...ah dużo tych "że". Nie obiecuję poprawy bo lepiej nie obiecywać a się poprawić, niż obiecywać i...zawieść.

U mnie osatnio trochę problemowo. Nie chcę pisać o co chodzi, ale chciałabym aby już nadszedł taki dzień i to wszystko co zaplątne się rozplątało, żeby to się stało spokojnie...eh!!!

Mam jedynue żal do siebie, że jestem taka łatwowierna i naiwna, że zbyt emocjonalnie podchodzę do sprawy i, że  nie umiem powiedzieć tego co myślę, co czuję wprost. Bo gdybym tak postąpiła, dziś byłoby już po wszystkim, a tak. Niezręczna cisza i obie strony czekają, kto pierwzy zacznie...

Po za tym to ja już mam pecha totalnego do ludzi. Po raz kolejny straciłam zaufanie do osoby, która była mi jak mama. Niestety pewnie rzeczy, które powiedziałam jej na gruncie czysto prywatnym poleciały sobie...i to do osób, które tego wiedzieć nie powinny. Jej dlaczego ja mam takiego pecha. Czy ja tak naprawdę mogę komuś zaufać?

Dołuje mnie też pogoda. Fakt, nie mogę nażekać, bo po kiepskim lecie wrzesień był cudowny. Ale już niestety jak ze wszystkim, to co dobre się skończyło. Leje, jest zimno, a na warsztatach jeszcze nie grzeją, tak więc ...sami sobie wyobraźcie :-(.

W ogóle ryczeć mi się chce jak tak sobie o tym wszystkim piszę. Bo chyba Iwona = pech!!

Pozdrawiam serdecznie i proszę nie dajcie się jesiennym smutkom i wiruskom!!