sobota, 30 marca 2013

Świątecznie

Kochani!
U mnie w domku już jest spokojny świąteczny nastrój. Pachnie pieczonymi mięsami, ciastem...a u Was jak przygotowania? świętujecie już? 
Ja dziś byłam z koszyczkiem u święconki poświęcić pokarmy, później na adoracji.

Cieszy mnie dzisiejsza pogoda - było cudownie, choć wiało chwilami mocno, to słonko robiło już swoje, czuć było wiosnę. No może, to że było ciepło to nie jest dobre określenie, ale nie było źle. Straszą złą pogodą, ale ja mam nadzieję, że już będzie co raz lepiej, że w końcu przyjdzie ta upragniona wiosna. 

Pozdrawiam, miłego świętowania!

piątek, 29 marca 2013

Wielkie Dni

Kochani!
Witam się z Wami piękną pieśnią adekwatną do dnia dzisiejszego. Wiele pięknych nut mogłabym tutaj za
śmieścić ale ta jednak wydaje się najbardziej adekwatna. Dziś bowiem jest Wielki Piątek - dzień, kiedy obchodzimy Pamiątkę śmierci Chrystusa. Pan Jezus tak ukochał każdego z nas, że ze chciał za nas swe życie oddać, abyśmy my mogli żyć wiecznie. Pan Jezus przed śmiercią szedł w swą ostatnią drogę, a była to droga krzyżowa. Krzyż był ciężki, pełen naszych grzechów naszych błędów. Niestety jesteśmy słabi, często upadamy, ale na szczęście mamy tak bardzo nam potrzebny Sakrament Pokuty, z którego powinniśmy często korzystać. Niestety tak się nie dzieje, wiem, że wiele osób z tego korzysta z raz, dwa razy w roku, a szkoda, trzeba się nie bać. Trzeba umieć się przyznać do swoich słabości i żałować za nie. Pan Jezus jest dobry wspaniały, oddał się na mękę, aby nam przebaczać grzechy. 

Wczoraj mieliśmy Wielki Czwartek - dzień ustanowienia Najświętszego Sakramentu, oraz sakramentu Kapłaństwa. To właśnie wczoraj Pan Jezus dał nam siebie, abyśmy mogli jego Ciało i Krew spożywać w Komunii Świętej! I to jest piękne, za to trzeba Mu dziękować! Ja po prostu kocham, uwielbiam te momenty kiedy mogę z modlitwą na ustach podejść do ołtarza i przyjąć Komunię. To jest cudowne przeżycie - ta chwila kiedy wraca się do ławki, ta radość, ten cudowny stan, chwila modlitwy takiej swojej...wtedy nasuwa się tyle myśli, tyle chce się Jemu w tej świętej chwili powiedzieć, tyle próśb tyle podziękowań, że często bywa tak, że wzruszenie chwyta za gardło i...bywa, że nie wiele zdołam powiedzieć. Jednak jest to najpiękniejszy przeżycie. Myślę że takim jest ono dla każdego katolika.

Dziś od rana sprzątałam. Szczerze mówiąc wykończyło mnie to trochę i kiedy koło 14 padłam na tapczan, to nawet sobie drzemkę zrobiłam.
Ciasto też popieczone, no jeszcze jutro serniczek (mniam doczekać się nie mogę).

Niestety nie udało mi się pójść dziś na nabożeństwo do kościółka. W sumie to można było, bo już było wszystko porobione, ale mama była zbyt zmęczona i nie chciałam jej fatygować, tym bardziej, że wiedziałam, że nie ma ochoty.

To tyle, jutro wpadnę z życzeniami.
A Wy napiszcie proszę jakie są Wasze odczucia przemyślenia związane z tymi tak ważnymi dla nas wszystkich dniami i momentami.

poniedziałek, 25 marca 2013

Wielki Tydzień

Witam Was serdecznie w słoneczne poniedziałkowe popołudnie. Dzień zdawać by się mogło - cudowny, słońce świeci, niebieskie niebo...tylko ten puch biały i minusowa temperatura wskazują na to, że coś z naturą nie tak. Czyżby to taka nowa odmiana wiosny?

Najważniejsze jednak aby mieć w sercu pogodę ducha. No z tą duchową pogodą to u mnie nadal różnie bywa. Wczoraj i w sobotę miałam bardzo ciężki dzień. Małe nieporozumienie z najbliższymi a wychodzi później wielki hałas, gniew i obraza. A po co to? Tak już się cieszyłam na święta na ten tydzień je poprzedzający...a tu taka przykrość. Alce co tam, według niektórych nic się nie stało, tylko ja znowu się czepiam. A ja chciałam tylko wyrazić swoje zdanie, powiedzieć prawdę. Przykro mi, ale co zrobić.

Przed nami najpiękniejsze dni w liturgii Kościoła Katolickiego. Uwielbiam poprostu dla mnie nie byłoby świąt bez tych wszystkich otaczających je obrzędów. 

Jak u Was przygotowania do świąt?
U mnie ciężko, nie mam na nic ochoty, nic nie cieszy tak jak powinno...dobrze, że choć w piątek sobie kartki wysłałam, resztę dziś. A gdzie sprzątanie, jakieś choć drobne zajączkowe upominki - nie wiem.

To tyle na dziś, może wieczorem jakąś nutkę wkleję, bo mam kilka ulubionych pieśni związanych szczególnie z tym tygodniem.
Pozdrawiam cieplutko.

Pewnie dziwicie się, że o tej porze piszę. Mam dyżur w warsztatowej bibliotece, a że nie mam klientów, no to co...nie będę bezczynnie siedzieć i myśleć. Bo to jest dla mnnie najgorsze.

czwartek, 21 marca 2013

Czy to już wiosna?

Witajcie moi drodzy!
Może mi ktoś zarzuci, że dziwne pytanie w tytule zadałam. Jednak nie jest ono tak do końca dziwne, ponieważ dziś mamy 21 marca, teoretycznie kalendarzowa wiosna, a za oknem...? Porażka, śnieg, mróz, zimno , brak słonka. Powiedziałabym, niech tak jest kiedyś minie! jednak to już marzec. Ja nie potrafię już patrzeć na to co za oknem, i mam nadzieję, że na święta będzie normalna marcowo - kwietniowa pogoda. Ja rozumiem, niech jest zimno, niech pada śnieg z deszczem, ale niech jest nadzieja na nadejście wiosny. Atu...biedne ptaki już przyleciały (niby skąd miały wiedzieć, że tu zima wiosną) i teraz się męczą. Wczoraj w tvp info pokazywali jakieś zdjęcie, które przysłał telewidz - stado wystraszonych bocianów stojących po pas w śniegu, mało tego na skrzydłach też go miały pełno. Niestety nie doczytałam z jakiej miejscowości jest to zdjęcie. Nie znam się na ptakach, ale nie wiem czy nie odchorują biedaki tego zimna. Nie no może przesadzam ale jest nie fajnie.

Ja dziś byłam u mojej znajomej na urodzinach. Było miło i czas nam szybko zleciał. Koleżanka opowiadała, że nie pamięta tak zimowych swoich urodzin, że owszem różnie bywało, ale nie tak. 

Nie wiem co Wam jeszcze napisać. Samopoczucie troszkę lepsze, ale po pamiętnej sytuacji nadal mam doła, mam lęki...nie wiem co będzie dalej. Staram się o tym nie myśleć, ale nie można żyć chwilą.

Za tydzień Wielkanoc, a ja w tym roku strasznie ze wszystkim do tyłu jestem. Jutro muszę obowiązkowo przysiąść i wypisać kartki świąteczne. Nie wyobrażam sobie żadnych świąt bez nich, no ale coś za coś.

Trzymajcie się, byle do wiosny!

sobota, 16 marca 2013

Po ciężkim tygodniu

Moi drodzy!
Witam Was bardzo serdecznie w mroźny sobotni wieczór. I nie byłoby to nic dziwnego, gdyby nie to, że jest połowa marca, a zima nie odpuszcza, ba nawet w niektórych regionach naszego kraju warunki są tragiczne. 

U nas co prawda, na szczęście śniegu jak na lekarstwo i mam nadzieję, że tak już zostanie. Już naprawdę mam go dosyć przez duże D. Dziś było na dworze cudownie, gdyby nie te -6 to powiedziałabym, że wiosna. 

Rano poszłam z mamą do kościółka bo dziś spowiedź wielkopostna u nas. Szczerze to jestem zdegustowana lekko, ponieważ trafiłam do wikarego z sąsiedniej wioski. Tam księża słyną z szybkości (w dosłownym tego słowa znaczeniu), jednak takiego tempa spowiedzi się nie spodziewałam. Ledwo co wsłuchałam się w naukę, to już było po wszystkim. Ja tam nie lubię długich kazań itp ale uważam, że wszystko ma swój czas . No ale już jestem "czysta" i szczęśliwa i niech tak pozostanie.

Później poszłyśmy na zakupy i do cioci na kawkę. Choć mróz szczypał lekko w uszy ale słonko wszystko rekompensowało. Spacer był zdrowy i przyjemny.

Po południu to już całkowity relaksik przed komputerem, tv, czy też po prostu słodkie niec nie robienie. Specjalnie nie przejmowałam się tym lenistwem bo po tym tygodniu to mi się totalnie należało.

Mijający tydzień był bardzo męczący dla mnie, obfitujący w wiele negatywnych przeżyć. Oj jak boli gdy ranią bliskie osoby, kiedy nie rozumie się cierpień drugiego człowieka, kiedy nie widzi się mojej niepełnosprawności! Czy trzeba być głuchym, ślepym, kulawym, czy po prostu głupim aby ta niepełnosprawność była widoczna? jeśli człowiek jest kumaty, chodzący (choć to grubo powiedziane, jakoś się chodzi, a że ciężko tego też nikt nie widzi) to co to super jest! To nie jestem niepełnosprawna? Tylko, że pierwsza grupa z sufitu nie spadła! Tylko, że gdybym była w pełni sprawna, ba sprawniejsza, to moje życie potoczyłoby się zupełnie inaczej!! Nie chcę opowiadać po raz enty mojej historii ze środy, ale to co się przytrafiło było straszne, bolesne, bardzo bardzo bolesne. Jednak to wiem tylko ja i nikt inny, bo nikt nie jest w stanie tego zrozumieć. Nie jest w stanie? nie potrafi? może po prostu nie chce? ...tego już nie wiem. Znowu płaczę, a już myślałam, że umiem bez łez o tym myśleć. Nie wiem co będzie dalej, nie wiem jak długo jeszcze będę mogła być na warsztatach, boję się i to bardzo bardzo bardzo.

Na otarcie łez, w środowy wieczór rozdzwoniły się dzwony w Watykanie.  Oczekiwany, niezapomniany moment już za nami. Mamy nowego Papieża Franciszka. Powiem tak, moje modły były inaczej ukierunkowane, jednak cieszę się, że to akurat ten człowiek. Papież od samego początku wzbudził we mnie sympatię i radość, a jednocześnie spokój i taką dobroć. Mam nadzieję, że taki będzie pontyfikat. Teraz czekam na Jego słowa po polsku. Wiem, że będzie dobrze. I dziękuję Panu Bogu za ten wybór.

Miłej niedzieli!!

Ps. Notkę tą dedykuję Kali, bo ona mnie troszkę mobilizowała - DZIĘKUJĘ!!

piątek, 8 marca 2013

Świętujemy

Kochane babeczki!!
Dziś nasze święto, toteż i ja z buzią uśmiechniętą składam Wam serdeczne życzenia. A winszuję Wam, aby ten Dzień Kobiet trwał dla nas cały rok.  No bo tak, dziś jesteśmy obsypywane prezentami, kwiatami, wyręczane w zajęciach domowych, "noszone na rękach". I jest to piękne, że w tym dniu mężczyźni nas doceniają. Jednak pewnie, niejedna z Was na własnej skórze się przekonała, że jutro to już będzie szary dzień, gdzie nie pyta się nas nikt jak się czujemy, gdzie często wszyscy w kolo, się nas czepiają, że coś jest nie tak, gdzie brakuje gestów czułości, czy słowa dziękuję! A  tak nie powinno być. Tak więc niech to nasze święto dla nas trwa jak najdłużej!!

Mi dzisiejszy dzionek minął bardzo miło. Już rano brat złożył mi życzenia i podarował słodkości. Następnie na warsztatach panowie dali po czekoladzie a kierowcy po tulipanie (bardzo miły gest). Natomiast w pracowni mamy rodzynka, który miał stanąć na wysokości zadania i zrobić nam niespodziankę. To też dostałyśmy po czekoladzie a ponadto mega paczkę ciastek. Tak więc było miło i przyjemnie.

A jak Wy świętowałyście?


wtorek, 5 marca 2013

Czy to już wiosna


Kochani!
Witam Was bardzo serdecznie. Jest już wtorkowy wieczór  i choć za oknem już mrok i na dworze zimno, i choć trzeba jeszcze ogrzewać domek, to już czuć wiosnę.

Czujecie ją? Bo ja tak, szczególnie jak świta. Ptaki pięknie śpiewają, i słonko już co raz bystrzej nam świeci. Ostatnie dni należą już do naprawdę cudownych. Może nie jest jeszcze jakoś tam nie wiadomo jak ciepło, ale już jest cudownie. Najważniejsze, że nie pada! Wiadomo, to dopiero marzec i może jeszcze i biało być, to jednak ja tam się cieszę!!! Po za tym mama mówiła, że krokusy wypuszczają - no ja je dojrzę dopiero jak zakwitną, ale to nic.

Cały świat czeka na Konklawe i na wybór nowego Papieża. Jestem ciekawa ile ono potrwa i kto zostanie namiestnikiem św. Piotra. Wszystko mogę zrozumieć, jednak to, czego się dziś dowiedziałam w TV, pojąć nie umiem. Otóż okazało się, że do miejsca gdzie obradują Kardynałowie chciał dostać się...też kardynał, tyle, że oszust!! No świat zwariował, nawet tam tacy się zdarzają. Porażka.

A ja znowu jakaś zawieszona w próżni jestem. Nie mam doła, ale jakoś tak mi nie wyraźnie. Bywają nieporozumienia i zgrzyty i wiem, że za jakiś czas to minie, a bywa, że odwróci się na pozytywną stronę. Mimo wszystko na razie smutno mi, że ciągle brak zrozumienia i to wśród osób, które się kocha najbardziej. Eh.
Mam nadzieję, że jutro będzie lepsze, a na pewno jak ktoś napisał - jutro wolne od błędów.

Pa.


Ps. Nie napisałam tego cytatu w cudzysłowie bo nie wiem jak on dokładnie brzmi