Coś ostatnio nie ciągnie mnie do pisania, choć nie wiem dlaczego. W sumie to nic ciekawego u mnie się nie dzieje. Warsztaty - dom itd. Cieszę się ładną pogodą i tak jakoś z dnia na dzień do przodu. Coś mam pecha, bo żadnego candy nie udaje mi się wygrać. Eh!!! coś mi się nastrój popsuł.
Może zamiast zrzędzić i narzekać poszukam jakiejś fajnej nutki do ponucenia.
I od razu nogi rwą się od podłogi i humorek powrqaca:-)
Witam Was moi drodzy w przepiękne niedzielne przedpołudnie. Za oknem cieplutko, ba nawet bardzo. I to mnie ogromnie cieszy bo w końcu jest lato! Niech sobie jest ciepełko jak najdłużesz. Mam nadzieję, że pogoda się dziś nie zesuje bo po południu jadę na imprezkę bod gołym niebem - będzie to taki piknik, ognisko...itp. Piszę "mam nadzieję" bo wczorajsze przedpołudnie również było cudowne, a po południu nadeszły chmury i tak praktycznie do wieczora, w okół słychać było grzmoty, a oprócz tego raz było oberwanie chmury, a za chwilę wychodziło ostre słońce. A do tego było niesamowicie wilgotne powietrze - nie przesadzam, ale chwilami czułam się jak w tropikach.
Kochani ostatnie dni miałam bardzo ciężkie...nie chcę tutaj pisać o co chodziło, ale ja poprostu chyba nie rozumiem słówa przyjaźń. Strasznie się sparzyłam co do ludzi...eh taka ja już jestem naiwna, łatwowierna a przede wszystkim lepka, jak poznam kogoś to od razu ufam i wydaje mi się, że to tak obustronnie idzie a jednak nie. Ach ciężkie to były dni, oberwało mi się psychicznie, dopiero wczoraj nerwy puściły...dobra dosyć o tym, bo nie chcę wdawać się w szczegóły.
Wczoraj był 13 siwepnia, czyli dzień, w którym pamiętamy o Objawieniach Fatimskich. U nas w parafii jest piękny zwyczaj, że od maja do września, zawsze 13 go odbywa sie piękna msza święta zazwyczaj polowa ( każdego miesiąca w innych wioskach parafii) połączona z nabożeństwem do Matki Boskiej Fatimskiej. Tym razem msza święta odbyła się w kościele, po czym szliśmy w procesji odmawiając różaniec i spiewając pieśni do statuły Matki Boskiej Fatimskiej. Przepiękne jest to nabożeństwo i bardzo bardzo się cieszę, że mogłam być - pomodlić się a przy tym ukoić nerwy i mysli.
Jutro w naszej parafii coroczne piękne wydarzenie - odpust Matki Boskiej Wniebowziętej. Kocham to Maryjne święto, wiele przeżyć, wzruszeń, uroczysta msza święta...będzie się działo. A najbardziej mnie cieszy, że jestem po sakramencie spowiedzi świętej i mogę przyjąć Pana Jezusa - to takie cudowne, nieprawdaż? A we wtorek uroczystość św. Rocha patrona osób chorych na cholerę i trędowatych - a to drugi piękny dzień naszego święta.
Jak ja kocham te sierpniowe wielkie dni!!
Kochani pragnę Wam bardzo podziękować, za to, że jesteście ze mną, że czytacie, że komentujecie...poprostu WIELKIE DZIĘKI!!!!!
Mam nadzieję, że dzisiejszą notkę uda mi się do końca napisać. Bo wczoraj też miałam takie zamiary, ba już notka na ukończeniu była a tu nagle coś nie tak kliknęłam i po :-( ale byłam zła, w sumie blogger taki bogaty w różne opcje powinien mieć jakąś formę zabezpieczenia, ze w razie wu ta notka gdzieś pozostanie. No ale nic...dziś bardziej uważam.
Nareszcie mamy upał, długo czekaliśmy na takie dni, aż w końcu są. Jednak, ja lubiąca ciepło czuję się zmęczona, jest duszne i ciężkie powietrze. Znowu pewnie nazbiera się na burzę. Wczoraj też tak było, niebo mieniło się od granatowo siwych barw, a powietrze stało w miejscu. Z oddali słychać było groźne pomruki burzy i powiem, że nie wyglądało to ciekawie. Ale, na szczęście skończyło się na lekkim deszyczyku i silniejszym wietrze.
Teraz właściwie przez kilka dni mogłoby nie padać, bo rolnicy żniwują, mają pełne ręce roboty, nawet z mojego okna słychać szum maszyn i kombajnów. Choć dziś gospodarstwa są zmechanizowane, to jednak żniwa nie są łatwym zajęciem. Jednak jest to jeden z piękniejszych obrazków polskiej wsi.
Wczoraj też dowiedzieliśmy się, że zmarł polityk Andrzej Lepper, był on szefem Samoobrony. Jak donoszą media popełnił on samobójstwo. Nie wiem, nie znałam go aż tak i trudno mi oceniać, ale uważam, że musiało stać się coś bardzo złego, że popełnił samobójstwo. Dziwi mnie tylko fakt, że nagle w mediach wszyscy zaczęli tak pięknie na temat zmarłego gadać. Ja tam go nie lubiłam, miał wiele za uszami, i pewnie wiele osób tak myśli, no ale taka jest chora polska mentalność, że o zmarłym nie mówi się źle. Nie wiem, być może źle się wyraziłam, ale za życia wiele osób go nie lubiało, a teraz, nagle zrobili z Leppera bohatera narodowego. Śmieszne to dla mnie jest.
A ja wciąż bardzo bym chciała jakieś candy wygrać, a tu nic.
Dziś mija 67 lat od Powstania Warszawskiego. Nasza stolica walczyła, broniła się ogromnie, podczas powstania zginęło wielu ludzi w szczególności młodych. Dziś już mało kto pamięta jak to było, podczas powstania, jednak wiele wiemy z opowiadań, dlatego pamięć o tamtych dniach wciąż w nas tkwi i mam nadzieję, że nigdy nie będzie człowieka, który zapomni o tym wydarzeniu.