niedziela, 30 stycznia 2011

Irlandzkie życzenia

Nazywał się Fleming i był biednym szkockim farmerem.
Pewnego dnia, gdy ciężko pracował w polu usłyszał wołanie o pomoc
dobiegające z pobliskich bagien.
Pobiegł tam i znalazł przestraszonego chłopca,
którego uratował od śmierci.

Następnego dnia przed dom farmera zajechał powóz,
z którego wysiadł elegancki gentleman,
który przedstawił się jako ojciec uratowanego chłopca.
Powiedział do farmera, ze chce mu zapłacić za uratowanie syna.

Farmer odrzekł, ze zapłaty nie przyjmie
gdyż uratował chłopca nie dla pieniędzy.
W tym momencie do domu wszedł syn farmera Alexander.

Czy to twój syn?- zapytał gentelman.

Tak to mój syn.- odrzekł dumnie farmer.

Mam ofertę dla ciebie.
Opłacę naukę dla twojego syna tak,
aby zdobył to samo wykształcenie jak mój syn.
I jeśli chłopak jest taki jak jego ojciec nie zmarnuje okazji
i obaj będziemy z niego dumni?

I tak się stało.
Syn farmera ukończył najlepsze szkoły
i stał się znany na całym świecie, jako
Sir Alexander Fleming, odkrywca penicyliny.

Wiele lat później ten sam chłopiec,
który został uratowany z bagien
zachorował na zapalenie płuc.
Co uratowało jego życie?
Penicylina.

Nazwisko chłopca: sir Winston Churchill.

Ktoś kiedyś powiedział: wszystko powraca...


Pracuj tak jakbyś nie potrzebował pieniędzy.
Kochaj tak jakby nikt nigdy ciebie nie zranił.
Tańcz jakby nikt na ciebie nie patrzył.
Śpiewaj jakby nikt cię nie słuchał.
Żyj jakby był raj na ziemi.

Irlandzkie życzenie dla przyjaciela mówi:
Niech zawsze będzie praca dla twoich rak,
Niech w twoim portfelu zawsze będzie moneta albo dwie,
Niech zawsze świeci słonce w twoim oknie,
Niech przyjaciel zawsze będzie przy tobie,
Niech po każdym deszczu pojawia się tęcza,
Niech Bóg napełni twe serce radością...

Te życzenia są dla Was kochani, bo w Was mam wsparcie i przyjaciół. Dziękuję Wam za to, że jesteście!



poniedziałek, 24 stycznia 2011

Znowu wieczorową porą

Witajcie kochani!!
Jak zauważyliście zapewne u mnie na blogu sa małe zmiany. I co Wam powiem,  że tych zmian w czcionce dokonuję ja sama. Powoli uczę się Bloggera. Może nie jest on aż tak skomplikowany ale ma w sobie tyle tajemnic, że nim ja to wszystko zakumam to ho ho. Nie jest ta czcionka do konca taka jakby mi sie podobała, ale powolutku.

Wczoraj miałam szczęście i wielką przyjemność posłuchać, ba a nawet obejrzeć na stronie radiowej "Trójki" koncert Doroty Osińskiej pt "Kamyk zielony". Dorota jest piosenkarką, już od dziecka kształciła się muzycznie, od zawsze lubiła, ba, kochała śpiewać, od zawsze widzę ją z gitarą lub fletem w dłoniach. Dorotkę znam osobiście...oj ile to już lat...ile wspomnień łączy nas.  Dorota Osińska występowała u boku wielu kompozytorów, nawet sam Włodzimierz Korcz komponował dla niej muzyką, zdobywała nagrody na wielu festiwalach. Eh wiele bym mogła tu pisać. Dodam jeszcze jedno, że piosenkarka nie dawno wydała nową, drugą już płytę. A resztę przeczytajcie sami i posłuchajcie Dorotki:-)http://www.dorotaosinska.pl/


I co? Prawda, że pieknie?!

środa, 19 stycznia 2011

Styczniowy wieczór

Witam cieplutko w zimny i deszczowy środowy wieczór. Za oknem już ciemności, chć dnia już kilka minut nam dodano, jest on bodajrze dłuższy od najkrótszego tylko o jakieś dzieścia minut, ale zawsze dobre i to! Idziemy w kierunku wiosny i to mnie bardzo cieszy. Ha, marzy mi się:-) a tu zimy środek i jeszcze różnie może być. Jednak ja sądzę, że lepsze styczniowe niż listopadowe dni.
Ostatnie dwa dni były piękne. Słonko świeciło, nawet jakgdyby cieplej bylo, aż się chciało żyć, a dziś sprawdzają się prognozy pogody, bo ta własnie się popsuła - deszcz ze śniegiem pada, tak więc rano będzie straszna ślizgawica.

Chyba ktoś nie życzy mi pisania na blogu:-). Zawsze kiedy zabieram się do stworzenia notki to coś albo ktoś mi przeszkodzi no i wena idzie sobie w las. Czasem też czasu brakuje, lub ja źle się czuję, bo niestety też tak bywa.

U mnie właściwie mówiąc zero nowości. Wczoraj miałam maleńki wypadek - wchodząc do busa trzymałam się uchwytu i coś mi się zakręciło w głowie i spadłam, zeskoczyłam właściwie ze stopnia. Ot nic takiego, ale że ręką trzymałam się uchwytu - mam ją więc obolałą, podejrzewam, że naderwane mięśnie. Ręka boli, a że jest to prawa, tak więc nie bardzo idzie mi pisanie i klikanie. Oj ja, która nie chwaląc się dosyć dobrze i szybko pisze na kompie - od wczoraj piszę jak taka łamaga.

Kilka dni temu dowiedziałam się, że zmarła Andżelika Żelazko. Dziewczyna do końca dzielnie walczyła z nowotworem. Była na terapii w Hamburgu, rodzina i przyjaciele sekundowali jej w tej walce, ale niestety, nie udało się. Dziewczyny nie znałam osobiście, jednak systematycznie czytałam jej bloga.

Dziś szczególnie dużo mówi się o kwietniowej katastrofie w Smoleńsku. Wszak niebawem minie rok od niej, a my jeszcze nie wiemy kto zawinił, gdzie były popełniane błędy. Śmieszne już to się robi dla mnie, bo to coś za długo trwa i nie wierzę, że tak naprawdę nie wiadomo, a nawet gdyby to dlaczego tak długo czeka się, przecież tam już pewnie nie ma śladów, a teraz wiadomo głupich Polaków będzie się obwiniać. No bo co przecież Rosja się nie przyzna! Ja uważam, że i po polskiej stronie jest troszkę winy ale głównie w tej kwestii zawalili Rosjanie. Ale to jest tylko moja opinia i nikt tu nie musi się ze mną zgadzac.
Pewnie prawda wyjdzie na jaw za jakieś kilkadziesiąt lat.

Miałam o czymś jeszcze posac, ale ...skleroza nie boli:-( tak więc do kolejnej notki.

środa, 12 stycznia 2011

Sypię się

Kochani!!
U mnie na blogu znowu zmiany. Jak ja się cieszę zawsze na ten nowy wystrój bloga, tym badziej, że jest to dla mnie niespodzianka. Niestety ja tego sama nie potrafię zrobić i w zmianie szablonu bloga zawsze pomaga mi Kalla. I znowu Kallu bardzo bardzo Ci dziękuję! I nie wiem jak się odwdzięczę za to wszystko, no bo sami powiedzcie - szablon jest śliczny:-)!!

U mnie ostatnio nic się nie dzieje. Właściwie to jest taki marazm, przez to mniej mnie tutaj. A do tego żle się ostatnio czuję i fizycznie i psychicznie. Znowu mam jakieś spadki nastroju, doły. A po za tym coś źle się czuję. Wczoraj wieczorem bolał mnie brzuch, już myślałam że jakaś jelitówka mnie atakuje, to znowu plecy mnie bolą - nie wiem chyba od kręgosłupa, to znowu oczy! Eh chyba już się sypię ze starości!

Jedna pozytywna myśl mnie trochę pociesza, że w czerwcu do kochanego Pobierowa! Wiem wiem, czeriwec to troche daeka przyszłość, ale wierzcie mi, że czas tak prędko leci że ani się nie obejrzę, a będę się pakować.

Trzymam kciuki za wszystkich właścicieli blogów, którzy blogi  biorą udział w konkursie na blog roku!

Pozdrawiam Was serdecznie a Kalli jeszcze raz dziękuję baaaaardzoooo!!!

niedziela, 9 stycznia 2011

Trochę zaległa notka

Nazbierało się troszkę nowin i w ogóle wiadomości do opisania, szczerze  już w piątek miałam w planach ją napisać, ale wiadomo, ciągle coś i to moje "a to jutro" a jutro, czyli sobota było nieciekawe. I nie napisałam nic. No, ale może po kolei.

Weekend długi w styczniu to nowość. Byłam źle nastawiona na niego, ale moja szybko bez żadnych większych ekscesów, a nawet atmosfera jest dosyć miła. Spędziłam go dużo czytając, oglądając tv i słodkim lenistwie. Jednak cieszę się niezmiernie, że jutro już poniedziałek i że na wtz pojadę.

W piątek obiegła Polskę smutna wiadomość, że zmarł wybitny aktor Krzysztof Kolberge. Może to już przestażała wiadomość ale muszę o tym napisać, bo bardzo lubiłam tego aktora szczególnie kiedy w Lecie z Radiem recytował poezję w "Strofach dla Ciebie". Kolberger znany jest także z filmów np "Pan Tadeusz" , grał też w wielu znanych serialach. Jednak dla mnie oprócz właśnie "Strof dla ciebie" niezponinianą rolą aktora było odczytanie testamentu Jana Pawła II.  Podziwiam siłę i chęć życia w tym artyście. Zmarł po dwudziestu latach wzmagania się z chorobą nowotworową, miał 60 lat.  Ostatnimimi  czasy  dość często żegnamy znakomitych polskich aktorów. Aż żal pomyśleć co będzie za parę lat, czy rosną godni następcy?

Wczorajszy dzień praktycznie cały przeleżałam. Dopadło mnie zapalenie spojówek, no cóż ja tak mam co jakiś czas. Ale kiedy to nadejdzie to jestem nie do  zycia - oczy bolą pieką a do tego zawsze mam gorączkę i dreszcze. Jednym słowem nic ciekawego.

A dziś gra Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy!! I to już dziewiętnasty raz!! Jak zawsze powtarzam, że nie lubię Jurka Owsiaka, ale to przedsiewzięcie popieram. Zawsze dzięki tej akcji szpitale dostają jakieś aparatury do ratowania dzieciaczków. A kogo jak kogo, ale chorych dzieci naprawdę mi żal. A w tym roku pieniążki z WOŚP zostaną przekazane dla dzieci z chorobami urologicznymi, oraz chorobami nerek. Szkoda, że u nas na wiosce nie gra orkiestra, bo  napewno wiele ludzi by dało choć symboliczną złotówkę.

Jak już wspomniałam jutro jadę na warsztaty. Troszkę się jednak niepokoję, bo, chyba zresztą wszędzie, jest straszna odwilż. W ciągu dnia na chodnikach jest masa wody ale rano, po nocy będzie zapewne bardzo slizko, bo to co słoneczko w dzień roztopiło - w nocy zamarzło. Do busa i z busa nie mam daleko, ale mimo wszystko na takim lodowisku jeszcze łatwiej o upadek niż na śniegu.

Uf, kochani moi ale się rozpisałam, ale sami widziecie ile się nowin nazbieało.
Pozdrawiam cieplutko i zyczę miłej lekturki:-).

czwartek, 6 stycznia 2011

Święto Trzech Króli

Witajcie! Mamy dziś świto Trzech Króli, dzień dzisiejszy jest świętem państwowym.  Już kiedyś dawno tak yło, że tego nie ludzie świętowali tak jak w niedzielę, potem przyszły inne rządy i zostało ono zniesione tzn, był to normalny roboczy dzień. A teraz znowu mamay dodatkowy wolny dzień. Czy dobrze? sama nie wiem. Z jednej strony może i tak, ale z drugiej hm, uważam, że nie potrzebny jest dodatkowy dzień wolny, po to, aby iść do kościoła i świętować. Bo kto będzie chciał, ten po pracy czy szkole i tak udałby się na mszę świętą, a kto nie to czy to jest dzień wolny, czy nie , to jest mu to obojętne. No ale cóż ja sobie mogę pogadać:-).
W każdym razie jutro mam też wolne i planuję spać!!

Muszę się wam czymś pochwalic. Ostatnio na Allegro , dzięki mojemu bratu zakupiłam sobie czapkę uszatke. Wiecie zapewne o jakiej czapie mówię, bo jest to modne teraz nakrycie głwy. Czapeczka jest biła z dodatkami z takiego brązowawego futerka, mówię Wam jest śłodka, a jaka cieplutka!

Mam ostatnio mały problem. Martwię się o mój laptop bo cos mi bateria szybko pada. Na początku trzymała z 2,5 godziny a teraz 1,5 godz. Fakt nikt mi dokładnie nie powiedział jak mam ją uzywać. Więc tak wyładuję ją tak aż do pierwszego ostrzeżenia tj do ok 7% potem się ładuje a ja podczas tego ładwanie często normalnie używam kompa. I ładuję do pełna. Nie wiem, może coś źle...nie mam pojęcia czytam różne fora internetowe na ten temat ale głupia jestem z tego. A ostatnio usłyszałam tekst "jak chciałaś komputer do grania, to trzeba było sacjonarny kupić". Tylko, że kupowałam, to wszyscy byli za laptopem.
Aha no i oczywiście jak już wszędzie pisze - raz na tydzień go sformatuję do końca. I nie wiem, nie mam pojęcia co źle robię, może podczas ładowania powinien on być wyłączony? Pomóżcie mi!! A jeszcze gdzieś czytałam, że można wyjąć baterię i pracować na prądzie...ah:-(
Liczę na Was!!

niedziela, 2 stycznia 2011

Początek Nowego Roku

Witam Was kochani w drugim już dniu Nowego Roku bardzo cieplutko!!cWszyscy wspominają o tym, jak spędzili ten wieczór sylwestrowy. Ja Wam sama życzyłam aby był to wyjątkowy wieczór, niezapomniana noc. I widzę, po Waszych notkach, że była. A u mnie...powiem tylko tyle, że mam nadzieję, że taki wieczór się już nigdy nie powtórzy. To było coś strasznego, wszyscy o coś poobrażani, nie szło znaleźć wspólnego języka, i w ogóle...eh nie będę opowiadać :( .

W ostatniej swojej notce podsumowałam ten miniony rok  ze stroy tylko pozytywnej i zabierając się do pisania tej notki chciałam dokończyć to podsumowanie - dodać to, co było złe i smiutne. Ale po co? Nie będę sobie psuc już lepszego nastroju. Mam tylko nadzieję, że w tym roku nie będzie takich olbrzymich i strasznych katastrof, powodzi i innych nieprzyjemności.

Jutro już na warsztaty. I powiem Wam, że nie umiałam doczekać się tej niedzieli, tego czasu kiedy pomyślę o tym, że muszę spakować torebkę, pomyśleć co jutro ubrać...A dziś po dziesięciodniowej przerwie troszkę nie chce mi się wracac. Troszkę jest to spowodowane rozleniwieniem się, trochę obawą jak to będzie - bo szykuje sie zmiana pracwni. Wiadomo, że obojętnie gdzie zostanę przydzielona tam będzie mi dobrze, ale mimo to ja to taki człowiek jestem, że zawsze czuję obawę przed zmianami. Ale do tych zmian to pewnie jeszcze troszkę czasu, bo one dopiero koło lutego.

Ale cieszę się bardzo, że już zacznie się normalna  codzienność, że jutro spotkam się ze znajomymi, że znowu , jeszcze przez kilka tygodni będę wraz z nimi zastanawiać się co tu ugotować dla 50 osób:-).