czwartek, 30 grudnia 2010

U schyłku roku

I co kochani? Jutro Sylwester, ostani dzień roku 2010. Wierzyć mi się nie chce, że ten rok tak szybko przeminął. Dopiero był początek, cieszyłam się z założenia tego bloga na blogerze ( nie pamiętam dokładnie, chyba w lutym to bylo), ptem Wielkanoc, czerwiec - oczekiwany wyjazd nad morze i jesień.Eh jak prędko mija czas...az łezka się w oku kręci.


Uważam mijający rok za rok dobry. Byłam na kilku fajnych wyjazdach - w Niemczech, Szczecinie, Pobierowie. No a co najwazniejsze to w mijającym roku odbył się generalny remont mojego pokoju wraz z kupnem mebli. A co najważniesze, to spełniło się moje marzenia - a mianowicie mam swój własnykomputer i telewizor. Zrozumiałam, że marzenia mogą się spełniać.
Dzięki bloggerowi poznałam znowu kika nowych, wspaniałych dziewczyn - kochane jesteście!! W ogóle ja już tak sie zżyłam z tą moją blogową rodzinką, że nie wyborażam sobie bez Was zycia. Z wieloma z Wams mam bliski kontakt, z kilkoma tylko przez blogger, ale bardzo mi to pomaga, że jesteście.

Zimbabwe, Salanee, Aldi, Ewo, Kallu, Olu, Ewelinko, Agato, Magdo i Marto...i już się wzruszyłam...oraz wszystkim tym, których tu nie wymieniłam, a którzy też mój blog czytają, lub czasem komentują moje notki bardzo dziękuję za to, że JESTEŚCIE


Życzę Wam udanego Sylwestra, nie jest ważne jak go spędzicie, ważne jest aby ten wieczór był wyjątowy, wolny od smutków i zmartwień. Zaś w Nowym Roku życzę Wam dużo dużo zdrowia, radości, a także aby te marzenia i życzenia wypowiedziane przy łamaniu się opłatkiem - spełniły się.
Do Siego Roku!!

Ps. Wymieniając Wasze imiona nie zastanawiałam się nad tym, kto z Was jest mi bliższy, bo wszyscy jesteście dla mnie najbliżsi, tak więc kolejność jest przypadkowa.

poniedziałek, 27 grudnia 2010

I po świętach

Święta te wyczekiwane, wytęsknione, kochane, na które czekaliśmy z wytęsknieniem odeszły do historii. Trochę szkoda, bo bardzo kocham tą atmosferę Wigilii, te przygotowania, Adwent...to taki cudowny, piekny czas.
I nie powiem, bo Wigilia była bardzo udana. Nie pamiętam wigilijnego wieczoru kiedy to tak wspólnie razem siedzieliśmy sobie. Wieczór ten przeleciał bardzo szybko. Pod choinką znalazłam kilka fajnych prezentów - był golf, książka, kosmetyki i słodycze:-).Udało mi  się też iść na pasterkę. Nie wiem, chyba naprawdę Opatrzność Boża czuwała nade mną, bo na dworze, po całodniowej odwilży było bardzo ślisko! Kiedy wyszłam zza domu, chciałam się wrócić, ale jakoś udało się!!

Pierwszy dzień świąt też sympatycznie, ale już tak bardziej monotonnie - ot jakby zwykła niedziela. Zaś drugi, owszem mieliśmy gości, mozna by powiedzieć było super, Ale nie do końca - nie poszłam do kościółka, przez co bardzo cierpiałam. Eh fakt było ślizko, ale ja twierdzę, że nie mogłobyć gorzej niż tej wigilijnej nocy. Wiem jednak jedno, że na pasterkę rodzice mnie wzięli trochę z litości, trochę  dla własnego sumienia, bo przecież "co ludzie powiedzą". Ale co ja się nie uprę, bo gdybym bardzo chciała iść to bym poszła, ale jeśliby coś nie daj Boże się stało to byoby wielekie alo bo chciałam iść. Tak więc nie poszłam, ale było mi tak żal. A po za tym wczoraj wszyscy o wszystko się czepiali, o wszysctko a własciwie to o nic mieli pretensje. Poptostu wolałam sie nie odzywać, a i tak o pierdołę obrywałam.

Ten tydziwń mam wolny, niby jest ok normalie, ale nudno bardzo, no bo tęsknię za kontaktami za ludźmi. Ile można czytać, pisać, grać, czy sprzątać. To wszystko jest dobre ale na pewną metę.

W piątek Sylwester - znowu w domu:-(. Ja nie narzekam, bo kocham rodziców, i jest mi tu dobrze, ale tęsknię za ludźmi za normalnymi zdrowymi kontaktami.

piątek, 24 grudnia 2010

Boże Narodzenie

Jak obyczaj stary karze
już od ojców i pradziadów
pragnę złożyć Wam życzenia
w Dzniu Bożego Narodzenia.
Niech te święta
będą radosne i miłe,
niech to będą niezapomniane chwile.
Dzieciąteczko niech Wam błogosławi,
a każdy z Was w ten świąteczny czas
niech się weseli
no i dobrze bawi!!

wtorek, 21 grudnia 2010

Co raz bliżej święta

Kochani, witam Was bardzo serdecznie popołudniową porą. Nie wiem, czy u Was również, bo u mnie od kilku godzin sypie sobie snieg. Nie powiem, bajecznie to wygląda, nie jest też tak zimno. Gdyby tylko  łatwiej było się poruszać, to bym już na ta zimę nie marudziła. No ale jest jak jest. I trzeba to zaakceptować.

Kochani doszłam jakoś w tą niedzielę do kościoła, choć naprawdę ciężko było. Prowadzili mnie rodzice, a i tak nie lada musiałam uważać by się nie rozjechac. No ale byłam, skorzystałam ze spowiedzi świętej, i już teraz jestem szczęśliwa i przygotowana na święta. Ja nie wyobrażam sobie Bożego Narodzenia bez przyjęcia Konunii Świętej, oj byłoby to coś nie tak, czegoś by brakowało.
Ale powiem Wam kochani, że troszkę się zjerzyłam. Bo wiadomo, że przez ten śnieżny okres na msze święte nie chodzę bo jest to dla mnie nielada wyczyn i z wieloma księżmi na ów temat już rozmawiałam. I każdy  mi mówił, że to nawet nie jest grzechem, że nie idzę bo nie mogę siła wyższa, że nawet do Komunii mogłabym przystąpić. A tu nasz  kochany proboszc, który mnie zna powiedział coś w stylu, nie będę mówić, bo to tajemnica spowiedzi, że z tymi maszami coś by trzeba zrobić. Na to ja się wkurzyłam. I normalnie odeszłam od konfesjonału ze łzami w oczach. No bo nie dziwiłabym się jakiemuś obcemu księdzu, który mnie nie zna. Ale tu nasz proboszcz, który wie jaka jestem, który zna mnie od dziecka mówi takie rzeczy. Co do wyjaśnienia, oczywiście wszystko ok, rozgrzeszenie dostałam :-) tylko po co takie teksty.

Jutro na warsztatach terapii zajęciowej mamy wigilję. Tym razem bez rodziców, ale jednakowo uroczysta. Już dziś mieliśmy pełne ręce roboty. W kuchni wrzało - rosół na barszcz bulgotał wesoło. kilkoro z nas obierało ziemniaki, z boczku na małym ogienku dochodziła wczesniej już ugotowana kapustka z fasolą, a nade wszystko rozmrażały się filety rybne. Jakby tego było mało, trzba było "odkopać" i przygotować zastawę stołową na większą ilość osób, no i jeszcze dodatkowe drobne sprzątanko. Ale wszystko to co miało być dziś zrobione, jest zapięte na ostatni guzik.

Jak ja kocham te święta i te piosenki świąteczne, kolędy...eh :-)

sobota, 18 grudnia 2010

Wieczorową porą - o świętach

Witajcie kochani!
Tak własnie się zastanawiam, czy dobry tytuł ndałaodwarzyłam sięm,, jednak sądzę, że chyba tak. Jest późny wieczór, za oknem ximność, tylko mróz srebrzy szyby i robi ze sniegu grudny. No nie, nie przesadzam z tym mrozem, bo dzis nie jest już aż tak zimno jak było w ostatnich dniach. Podobno idzie odwilż, no i niech idzie, bo jak dla mnie na święta śniegu być nie musi.

Obawiam się, że to będzie jednak odwilż krótkotrwała, a potem znowu mróz zetnie ziemię i będzie jedna wielka slizgawka. Ostatnio odważyłam się już po raz kolejny iść z mamą do sklepu. Nie powiem strachu co niemiara, nogi sztywne, ale nic sie nie stało. Za to kilka dni temu idąc do busa, a wierzcie mi, mam naprawde kika kroków poślizgnęłam się i pojechałam jak długa przed siebie. Na szczęście skończyło się na lekkim bólu, ale taka to ja już niezdara zimą, że na własnym podwórku z łatwością się przewracam. Jutro chcę iść do kościoła, nie byłam już tak dawon, mam nadzieje, że jakoś dojdę, lub dojadę. Chcę iśc wreszcie do spowiedzi świętej. Nie wyobrażam sobie Bożego Narodzenia bez przyjęcia Komunii Świętej! Tak więc czeka mnie jutro popołudniu dosyć długa droga ale mam nadzieję, że dam rade.

Dziś u nas w sklepie były sprzedawane karpie.. Cieszę się, że te ryby nie musiały męczyć się w wannie, tylko były od razu zabijane. Jakoś nie wiem nie żal mi świni, czy kury, ale tej ryby tak. Fakt nie myślę o tym w chwili kiedy ją jem, ale, kiedy się ją zabija tak.

Mam już ubraną choinkę, sztuczną co prawda, ale jest. Stoi ona u mnie w pokoju, yupi!! Po raz pierwszy jest ona w moim pokoju:-).

Wczoraj wraz z kilkoma osobami z Warsztatów byłam na gminnej wigilii. My mieliśmy tam też wystawę swoich prac, i musze powiedzieć, że nasze wytwory cieszyły się dużym popytem:-) a t cieszy bo wiadomo są z tego pieniążki, a po za tym wielka satysfakcja Oprócz wystawy, także oczywiście bralismy udział w całym przyjęciu.  Było bardzo miło i sympatycznie.

W środę, wigilia na warsztatach, pot -mem w domu kochane oczekiwane święta, a potem...oj wiem jedn będzie trzeba przyciągnąć pasa, bo troszkę kalorii się nazbiera w czasie tego okresu świąteczno - noworocznego.

Piszę tą notkę, za mną na stoliczku gra radiowa "Jedynka", a tuż obok mnie w najlepsze śpie sobie Borys, pochrapując ochoczo. Ten to ma melodie do spania - mówię Wam.

Dobrej nocki życzę!

wtorek, 14 grudnia 2010

Oczekiwanie na przyjście Pana

Te słowa znalazłam w necie. Nie wiem jak Wy je odbierzecie, ale dla mnie mają one jakąś niezwykłą głębie, szczególnie teraz kiedy oczekujemy Bożego Narodzenia.

♥ Raz pewna kobieta szukała wciąż Boga. 
Myślała którędy prowadzi doń droga.
W modlitwach prosiła, by dom jej odwiedził.
Wtem anioł się zjawił,te słowa powiedział:
-„Kobieto, twe prośby już jutro się spełnią,
Bóg przyjdzie do ciebie z wizytą na pewno”.
Więc dom wysprzątany,
kobieta w skowronkach, wygląda wciąż gościa,
czy idzie po łąkach.
Sąsiadka wtem puka...i mówi:
-„Daj chleba...me dziatki są głodne,
nakarmić je trzeba, bez ojca zostały, 
nie zawsze mam za co jedzenie im kupić,
gdy jeść chcą i płaczą”.
-„Uciekaj ma droga,jak chcesz to przyjdź potem...
na gościa dziś czekam, więc jesteś kłopotem”.
W południe do drzwi jej wędrowiec podchodzi. 
-„Wędruję po świecie wciąż w bólu i głodzie.
Dom miałem, spalili i wszystko zabrali,
więc nakarm i ubierz, nim zniknę w oddali”.
Kobieta znów krzyczy,człowieka wygania
i pomóc mu nie chce,traktując jak drania.
Aż w końcu wieczorem pukanie już trzecie.
Otwiera i patrzy,a to małe dziecię.
-„Sierotką zostałem ,rodzice umarli,
czy możesz do siebie mnie przyjąć, nakarmić?
Być może u Ciebie żyć dla mnie sądzone?”.
Zaś ona mu na to:„Masz myśli szalone,
uciekaj ode mnie,nie marudź dziecino,
nie będę dla ciebie ja żadną rodziną”.
Przed snem kobiecina, na Boga narzeka:
-„Przyjść miałeś dziś do mnie a czas wciąż ucieka.
Powiedział mi anioł Twój z nieba...
A gdy spełnić się nie chce, obiecać nie trzeba!”.
Wtem głos usłyszała:
„Trzy razy z wizytą dziś byłem u Ciebie,
niewdzięczna kobieto"♥..


Pamiętać nam trzeba,że w drugim człowieku, Bóg do nas przychodzi codziennie...od wieków

poniedziałek, 13 grudnia 2010

Świątecznie

Witajcie kochani!
Dawno mnie tutaj nie było, ale cos ostatnio taki marazm panuje u mnie. Prze ta pogodę nawet nigdziej nie idę, no bo nie odważę się - tyle się mówi o różnych złamaniach i stłuczeniach, a przy mojej równowadze to różnie może byc.

Już mam dosyć tej pogody.Przez weekend była odwilż, lał deszcz i już miałam nadzieję, że ten snieg stopnieje, zginie...no ale niestety. Wczoraj po południu znowu zaczęło sypać i tak jest praktycznie , z małymi przerwami do dziś. Jeszcze się kalendarzowa zima nie zaczęła, a ja mam już jej po dziurki w nosie.

Dziś moja mama powysyłała mi kartki świąteczne oraz upominki do moich przyjaciół. Jak ja kocham wyisywać kartki, to taka prosta  i banalna a jednocześnie niezwykła przyjemność. Siedziałam sobie przy stole, na którym miałam poukładane kartki i wybierałam temu taką, a temu taką, czasem dopisałam słówko od siebie, zaadresowałam...a dziś już idą te gwiazdkowe życzenia w Polskę.

Już czuje się te święta. W radio co raz częściej nadawane są piosenki świąteczne i to nie koniecznie w języku angielskim - jest pięknie, tylko ta zima :-(.

Dziś notka krciutka, ale coś mnie bardzo kręgosłup boli i chcę jak najszybciej sie położyć.
Buziaki!!

środa, 8 grudnia 2010

Piernikowo i świątecznie

Witajcie kochani!!
U mnie ostatnio mało się dzieje. Choc tak naprawdę ciągle coś się dzieje, tyle, że to praktycznie taka monotonia jest.

Na warsztatach nadal wypiekamy pierniczki, i powiem szczerze, że mam już dosyc, no ale widać już światełko w tunelu - czyli upragniony koniec!
Dziś dokuiłam resztę kartek świątecznych i od jutra zacznę wiisywać - strasznie kocham ten obyczaj kartkowy, bożadne smsy czy meile nie oddadzą uroku tych gwiazdkowych kartek.
Jej jak ja kocham ten czas przed świąteczny, w radio już świąteczna muzyka zaczyna sie pojawiać - no poprostu cudownie.\

No może nie do końca, bo pogoda nie jest ciekawa. Praktyycznie nigdziej nie wychodzę bo ślisko okropnie. Ba dziś niby odwilż, padał deszcz i co? teraz jest ślizgawica na maska. Brr okropność!!

W Mikołajki poszłam z wizytą do mojej koleżanki i i ch dzieci. No poszłam to złe słowo, pojechałam, bo o spacerze mogłam pomarzyć. Było...tak sobie, Zastanawia  mnie jedno - czy ona zawsze kiedy ja tam przychodzę musi mieć innych gości - no może ja nudna jestem.
Zaś od mamy tzn, wiadomo, od Mikołaja dostałam świliczną gwiazdę betlejemską i kosmetyki.

To tyle na dziś. Pa pa.

piątek, 3 grudnia 2010

Światowy Dzień Osób Niepełnosprawnych

Tytuł tej notki nie jest wyssany z palca, bo to właśnie dziś jest ochodzony Światowy Dzień Osób Niepełnosprawnych.  Uważam, że ten dzień owszem jest potrzebny, ale myślę, że o wiele lepiej byłoby, gdyby osoby niepełnosprawne w naszym kraju były dostrzegane i doceniane przez całe dwanaście miesięcy, nie tylko od święta.
Niby w Polsce już co raz więcej o nas się mówi, łamie się co raz to więcej bariet arhitektonicznych, ale niestety bardzo często pozostają te bariery, których nie widać - bariery psychologiczne. Sama jestem osobą niepełnosprawną i doskonale wiem o tym.  My jesteśmy tacy sami jak zdrowi pełnosprawni ludzie. Też myślimy, mamy swoje hobby, marzenia, potrafimy kochać i zrozumieć drugiego człowieka. Nie bójcie się z nami rozmawić!

Własnie dziś odbyło się uroczyste otwarcie wystawy bożonarodzeniowej zorganizowanej przez nasze warsztaty. Po za tym było tez uroczysta promocja publikacji na nasz temat, które wydało nasze stowarzyszenie. Była to piękna a jednocześnie bardzo uroczysta i miła impreza.

Moim marzeniem jest to abyśmy wreszcie zostli dostrzegani i traktowani jak normalni zdrowi ludzie, bo choć jest już z tym co raz lepiej, lecz niestety jest jeszcze duzo tych barier do pzełamania.

czwartek, 2 grudnia 2010

Zima nadal trzyma

Witajcie serdecznie!

Tak to prawda zima nadal trzyma i daje się we znaki. Nie ma jak się siedzi w domui  z nosem przyklejonym do szyby patrzy się na zasypany świat. Ja mieszkam przy przelotowej ulicy, tak więc w godzinach kiedy ludzie wracają z pracy lub jadą do niej jest ogromy ruch. I co jest najśmieszniejsze, tuz obok mojego domu jest przejście dla pieszych i oczywiście znak stop, ale wierzcie mi, że mało które auto się choć na chwilę zatrzyma, ba zwolni. I jakoś policji sie nie chce stanąć i troszkę "połapać" piratów...i tak będzi dopóki nie stanie się tragedia. Nawet teraz kiedy jest ślisko, kiedy droga jest biała, z koleinami zaś pobocza szersze poprzez zwały śniegu  - mało kto jedzie wolniej.  Dziwię się, bo zimą już szczególnie o wypadek nie trudno. Nie powiem, bo duzo jest takich autek, które podążają drogą dużo wolniej, niż to bywało w lepszych warunkach, ale ogólnie rzecz biorąc nie jest wesoło. Na dodatek jak tak oglądam wiadomości i widzę ogrom wypadków i kolizji drogowych spowodowanych przez  złe warunki atmosferyczne, to krew się mrozi. No bo wiadomo, warunik nie są dobre, ale nie ukrywajmy, że ludzie do nich się nie dostosowują.

Przez tą zimę jest sparaliżowana cała Europa.  Nie latają samoloty, nie kursują pociągi, ba nawet miejskie autobusy. Ale to nie wszystko - dziś usłyszałam w tv, że mnóstwo polskich osiedli jest bez centralnego ogrzewania - a to już koszmar. No bo wszystko można przeżyć, ale jeśli w domu, przy takim mrozie przez kilka dni kaloryfery są zimne...koszmar.

Zima też i  nam spłatała psikusa. Dziś grupa uczestników, w tym ja nie dojechała na warsztaty, bo bus nie umiał odpalić. Nie wiem dokładnie co było przyczyną, ale z koleżanką na jakąkolwiek wiadomość czekałysmy ponad godzinę. Całe szczęście, że my czekamy u mnie w domku, ale też są tacy co czekają na dworze na jakiejśc krzyżówce. 
Mam nadzieję, że jutro bus po mnie przyjedzie bo jutro uroczyste obchody Światowego Dnia Osób  Niepełnosprawnych i uroczyste otwarcie wystawy bożonarodzeniowej.

Tak sobie piszę tą notkę i myslę, że kocham grudzień, ze względu na jego ciepło - magię świąt, ale jak tu można lubić zimę?  Tego mi nikt nie wytłumaczy.