niedziela, 31 lipca 2011

Nowe smaki i inne rzeczy mniej lub więcej ciekawe

Kochani moi!!
Witam Was bardzo serdecznie w ostatnim lipcowym dniu. Nie pasuje mi to na lipiec, totalnie nie. Na dworze jest chłodno, a nawet zimno. Jeden chyba dzień był śliczny i już się ucieszyłam, że lato wróciło. Nie można się cieńko ubrać, bo wiadomo o przeziębienie nie trudno. Niby mówią,  ze sierpień ma być super, a mnie już się nie chce w tyo wierzyć. A choćby i nawet to dnie są krótsze no i niestety dla mnie to już schyłek lata. Owszem, może się zdarzyć, że za dnia będzie wysoka temperatura, ale wieczory już będą chłodne.

Ja nadal mam wolne do 16 sierpnia, a co potem...nawet nie myślę. Owszem będą warsztaty ale wiem, że szykują się duże zmiany i poprostu się boję co to będzie i jak to będzie.

Ostatnio u cioci na imieninach miałam okazję skosztować melona. Zawsze mówiono, że melon jest do arbuza podobny. Ja tam podobieństw nie widzę. Arbuz jest pyszny. Melon zaś, kiedy był juz pokrojony pzypominał ananasa, a ja rzuciłam się na niego, bo uwielbiam. Melon jednak jest jak dla mnie okropnym owocem o łodkawym i mało konkretnym smaku. Na szczęście nie nałożyłam sobie dużo. 

Dziś miałam okazję kosztować porto. Wino czerwone, pół słodkie z nutą ziołową przywieziony wprost z Porto w Portugalii. Powiem, że do win różnie podchodzę ale to było wysmienite.
He he, narobiłam Wam smaka co?

wtorek, 26 lipca 2011

Urodzinowo

Witajcie kochani!!
Dziś, jak większość z Was wie obchodzę urodziny. Zwykle ten dzień był dla mnie smutny, czułam się żle z powodu upływających lat. A dziś, jakoś na razie nie mam doła, choć wiem, że mam już 35, że moje zycie jakoś strasznie szybko przelatuje mi przez palce. Jednak dopóki żyję chwilą, cieszę się dniem dzisiejszym to jest dobrze. Jednak zastanawiam się nad jednym -  jak długo można żyć nie myśląc o tym co będzie?

A teraz o tym, co było. Dzisiejszy dzień spędziłam bardzo miło. Odwiedziła mnie rodzinka i znajoma. Miały być jeszcze dwie ososby ale mam nadzieję, że jutro się zjawią. Dosałam piękne kwiaty - gradiole (jakoś tak to się pisze), ananasa w doniczce no a po za tym trzy książki!! . Miałam też sporo telefonów, smsów - jednym słowem fajnie tak sobie świętować:-).

Mimo wszystko jest mi przykro, bo kilka z drogich mi osób nie pamiętao - miło jest jak ja pamiętam kupuję prezenciki, itp itd, ale jak tak z drugiej strony...to już gorzej.

W pogodzie nadal bez zmian, niby jest ciepło ale to nie są takie prawdziwe upały, ah gdzie te lata z tamtych lat:-).
Jutro losowanie candy - może uda mi się wygrać:-).
Pozdrawiam cieplutko i do kolejnej notki!!

poniedziałek, 25 lipca 2011

Pomoc dla głodujących

W naszym kraju półki w sklepach od blisko 20 lat są pełne, mnóstwo kobiet się odchudza, a w kranach mamy ciepłą wodę. Tymczasem w tym samym momencie są ludzie, mężczyźni, kobiety i dzieci, które nie mają takich udogodnień.
W Somalii, Etiopii i Kenii trwa najgorszy kryzys humanitarny od 30 lat. Ceny żywności są tam bardzo wysokie, w dodatku susza niszczy uprawy i pastwiska. Co gorsza, w Somalii od ponad 20 lat trwa krwawa wojna. Oprócz głodu i niedostatku wody, mieszkańcy tych krajów we Wschodniej Afryce muszą borykać się z chorobami, które my znamy już tylko z książek, takimi jak trąd czy cholera.
Klikając w żółty baner na stronie, która pojawi się po kliknięciu w obrazek flagi na dole notki, można pomóc Somalijczykom w stworzeniu miejsc pracy, która zapewni im pieniądze potrzebne na kupienie żywności oraz wody (to jest aktualnie najlepsze rozwiązanie, ponieważ daje im to wędkę zamiast ryby - pozwala to na większą samodzielność), a także dystrybucję wody i żywności, oraz konsultacje medyczne dla mieszkańców wschodniej Etiopii. Ta amerykańska organizacja pomaga aktualnie 150 000 ludziom - to może być więcej :)

piątek, 22 lipca 2011

Szklana pogoda

Witajcie cieplutko!!
Tak mnie natchnęło na pisanie, choć już małam wyłączać komputer, udać się w czeluści łazienki a potem w objęcia Morfeusza, kiedy to zapragnęłam napisać kilka słów. Nic takiego...poprostu kocham pisac, choć z jakichś dziwnych powodów nieczęsto to czynię.

Kolejny dzień w deszczu i zimnie. Nie wiem, co dzieje się z naszym klimatem. Kiedyś latem człowiek wiedział, że jest owo lato, a teraz...denerwuje mnie to bo niebawem sierpień - to w sumie jeszcze letni miesiąc ale znając życie pod koniec zacznie się ochładzać i żegnaj lato na rok. Strasznie mnie denerwują takie pogody, chodzę po domu jak struta, ani gdzie wyjść ani nic. Aż się dziwię Borysowi, że wytrzymuje taką pogodę, o spacerze może pomarzyć, bo jest wypuszczany tylko na czas załatwienia swoich potrzeb. Oglądałam prognozę pogody z nadzieją, że może jutro będzie lepiej. Niestety. Owszem, gdzieś tam się szykuje poprawa ale to znikoma i raczej nie na długo. Eh.

A jutro, jak zawsze rano muszę wstać wcześnie, zmierzyć cukier, potem wiadomo śniadanie i sobotnie sprzątanie. Mam nadzieję, że uda mi się jutro wyjść do sklepu i do cioci. A jak nie, to nie wiem, ale kolejnego dnia w domu już nie zniosę.

Monotematyczna jestem, to prawda, ale ja mam dosyć takiego lata i takiej pogody. Buuu.....:-(

czwartek, 21 lipca 2011

Ekoradio i Andrzej Zalewski

Dziś rano dowiedziałam się że zmarł wieloletni radiowiec, pracownik Radiowej Jedynki - pan Andrzej Zalewski.  Prowadził on cykliczną audycję "Ekoradio" i był imicjatorem święta Polskiej Niezapomninajki. Miał 87 lat. Bardzo mi żal pana Andrzeja, gdyż "Ekoradio" prowadzone przez nie go miało w sobie to coś, bo nikt tak pięknie nie potrafi mówić o pogodzie i otaczającej nas przyrodzie. Żal, straszny żal dlaczego odchodzi tylu Wielkich Polaków?

U mnie jakoś się kręci, choć dobija mnie ta pogoda. Dziwne to lato, zimno, często pada deszc, straszą powodziami, wiele się słyszy o huraganach, burzach...a ja tak bardzo chcę ciepełka i prawdziwego

sobota, 16 lipca 2011

Sobota

Witam serdecznie w bardzo ciepłe sobotnie popołudnie. Dotychczas dzisiejszy dzionek przemijał mi bardzo szybko bo rano sprzątanko, potem piekłam przy pomocy mamy pyszny jabłecznik, potem spacerek, kawka u cioci, zakupy... przygotowania do obiadku...i znowu zakupy. Musiałam skoczyć do sklepu położonego tuż za moim płotem, bo czegoś się zapomniało kupić, coś jeszcze by się przydało...oj bliziutko mam ten sklep, i cieszę się z tego bardzo bo mogę do niego sama chodzić, a to jest dla mnie bardzo ważne.

Dziś czeka mnie pewnie jeszcze zaprawianie jabłek, no i goście, goście!! Przyjedzie moja kochana kuzynka z moja ciocią. Jak ja się cieszę:-).

Kilka minionych dni spędziłam w Ostrzeszowie u cioci. Jak ja się zawsze cieszę na te kilka lipcowych dni. To taki nasz magiczny czas. Ja, mama i ciocia spacerujemy sobie po mieście, zawsze pierwszego dnia idziemy do wujka na cmentarz, to już tyle lat jak go nie ma...:-( fakt alkohol jest lekarstwem tylko kiedy się go z głową zażywa...Buszujemy też zawsze po ryneczku,  chodzimy na działkę i jest pieknie. Ostrzeszów jest pięknym miasteczkiem.  Szkoda, że te dni już przeminęły i na kolejny dłuższy pobyt u cioci muszę czekać rok.

Ja jakoś się trzymam. Dużo czytam, i korzystam z wolnego czasu. Po za tym staram się zyć i cieszyć chwilą,  nie myślę o przyszłości bo boję się, że bym znowu mogła się rozsypać, a tak...jest lato, wolne...jest pięknie!!

Kala pomóż mi znaleźć jakieś fajne candy bo ja chyba albo nie mam gustu, albo mam klapki na oczach:-)).

poniedziałek, 11 lipca 2011

Wakacyje

Witajcie!! I od razu mampytanie - czy Wam też tak źle działa blogger? Bo ja od soboty wieczora właściwe nic zrobić nie potrafią, ciągle wyskakują mi błędy. Mam nadzieję, że dziś już będzie normalnie i będę mogła sobie coś porobic.

Chcę Wam bardzo serdecznie podziękować, za modlitwę. Na razie moja mama nie musi iść na operację. Mam dwa miesiące spokoju, jednak obawiamy się że będzie ona niezbędna we wrześniu. Znowu będę przeżywać swoje, ale tak to już jest. Ja wszystko przeżywam pokilkakroć więcej. Na razie jednak cieszę się chwilą.

Jestem  też ciekawa jak spędzacie letnie dni. Czy macie urlopy, czy wyjeżdżacie gdzieś? Ja jeszcze dziś i jutro jestem na warsztatach.  Natomiast potem mam cały miesiąc aż do połowy sierpnia wolne. Jadę jeszcze na kilka dni z mamaą do cioci. Później, to już nie mam żadnych planów, znowu się zestarzeję...eh takie życie.

Chcę dziś znowu poszukać sobie jakiegoś candy. Na razie nie mam szczęścia, nic nie wygrałam, ale kto wie, może kiedyś się uda.

piątek, 8 lipca 2011

Boję się - prośba

Kochani, dzisiejsza notka będzie krótka, ale mam nadzieję, że przeczytacie i pomożecie. Moja mama ma iść na bardzo poważną operację. Jutro właśnie jedzie na rozmowę z doktorkiem, czy naprawdę jest ona konieczna. Bardzo sie boję diagnozy i konieczności tego zabiegu. Dlatego bardzo serdecznie Was proszę - módlcie się w szczególności dziś i jutro o moją mamę, o to by operacja nie była konieczna.

Bardzo się martwię, bardzo się niepokoję, wiem, że człowiek znieść może wiele, ale ja nie wyobrażam sobie jak to będzie kiedy ta operacja okaże się niezbędna. Ja juz teraz łzy mam w oczach....:-((.

Przepraszam i dziękuję za modlitwę!!

niedziela, 3 lipca 2011

Candy

Witajcie kochani.
Zdenerwowałam się, bo dopiero co napisałam z pół notki i nie wiem, coś kliknęłam i poszło sobie. Jeszcze się łudziłam, że może się zapisało, ale nie, niestety. Jak ja takich rzeczy nie lubię. Jej!!

Mam nadzieję, że od jutra już pogoda się poprawi. Bo ostatnie dnie są zimne i deszczowe. Dziś nawet do kościoła iść mi się nie chciało, bo lało i strach z domu wyjść, takie zimnisko. Nie rozumiem, że lipiec zawsze musi być taki zimny i deszczowy, że własnie w lipcu zawsze zaczynały się powodzie? A tu ludzie mają urlopy, często swoje jedyne w roku, fakt pogody się nie przewidzi, ale nie fajnie tak gdy leje i zimno. Ale już nie marudze, zapowiadają od jutra poprawę więc czekam.

Od kilku dni zaabsorbowało mnie candy. To świetna blogowa zabawa, którą zaraziła mnie Kala. No, zobaczymy, szczęścia można spróbować, a nóż się coś uda wygrać.

Pozdrawiam Was serdecznie!!
...tak myślę, bo tyle Wam chciałam napisać, a tu wszystko gdzieś umkło. Trudno, jutro też jest dzień.