Piszę kilka słów, choć tak naprawdę nic ciekawego u mnie się nie dzieje. Ba znowu mam doła. Tak łatwo mi do płaczu i smutku, nie wiem co się dzieje.
Mam teraz wlne - do 16 sierpnia. Z jednej strony to czas odpoczynku i luzu, ale drugiej strony więcej mam też czasu na jakieś myśli, a wiadomo, że jak juz ja zaczynam rozmyslać, to nic dobrego z tego nie wyjdzie. Mój tato by powiedział "o co ci chodzi, czego chcesz, masz co jeść, laptopa, telewizor i jeszcze ci mało", Jednak tu nie chodzi o rzeczy materialne...ja poprostu tęsknię do ludzi. W G poznałam kilka fajnych osób, wszystkie wolne chwile przesiadywałyśmy w "kawiarni" -czyt. stołówce i gadalsmy o wszystkim, na tematy poważne i żary, nie było przed na mi zachamowań, poprostu super. Ale to się skończyło. Owszem mamy telefony, meile...ale to nie zastąpi prawdziwej rozmowy, czy nawet tej na gadu gadu.
Ja poprostu tęsknię do ludzi, do koleżanek...do nas mało kto przychodzi. Owszem przyjdzie ciocia, pogadam tez z rodzicami, ale wiadomo chcę czegoś więcej....z rodzicami na wiele tematów nie porozmawiam. Przyjaciół tak naprawde nie mam...wiedzą gdzie jestem jak jestem im otrzebna. Tutaj na wiosce niby kilka dziewczyn sie do mnie odezwie "co słychać,,," ale to tyle. Kto będzie sie zadawał z grubą i tą ułomną Ivą :-(. Wiem, nie owinnam tak pisać, ale to prawda, nie jestem nikomu potrzebna. Nawet na gad gadu ostatnio mało z kim rozmawiam. Telefon komórkowy pełen kontaktów też milczy. Ja wiem, że moze nie mozna ze mną o paru rzeczach pogadać, ale o wielu wielu innych można. A tu ludzie nie wiem nie chcą...nie mają czasu....
Mama widzi, że cos mnie trapi, że smutna jestem, ale nic mi nie poradzi. Ba ja nawet juz jej nie mówię, że coś mnie trapi, bo nie chcę usłyszeć słów "a co ja ci na to mogę zrobić".
Boli, tak strasznie boli...i ta tęsknota...
Tylko proszę nie dzwońcie do mnie z litości, tylko dlatego, ze taka notka powstała, nie róbcie nadziei!! Wiem, że w kilku z Was mam oparcie, ale tak jakoś cięzko i smutno.