niedziela, 16 lutego 2014

Wspomnienia z minionego tygodnia

Moi kochani!
Witam Was bardzo serdecznie w niedzielny wieczór. Weekend minął spokojnie, leniwie. Przydał się po minionym tygodniu pełnym wrażeń. Szczerze, był to udany tydzień, ale w piątek miałam już dosyć wszystkiego, już mi było obojętne co się dzieje, co się wydarzy. Teraz trochę wspomnień.

W piątek całe warsztaty pojechały na KOSiR w niedalekim miasteczku. I tam podczas projektu "Młodzież w działaniu" trwały rozgrywki babinktona. Ja nie brałam udziału w zawodach, to też nie chciałam jechać i cały dzień przesiedzieć na hali. Jednak impreza była w miarę fajna. Brał w niej udział vice praolimpijczyk pan Bartłomiej Mróz, który nie ma prawej ręki. To jest niesamowite jak ten człowiek lewą ręką potrafi panować nad lotką i kometką. Wiem, że niepełnosprawni wiele mogą, ale no podziwiam tego faceta.  Potem Ci co grali zmierzyli się z młodzieżą z Cypru, która podczas tego projektu gości w naszym powiecie. Te rozgrywki jednak były na luzie:-) a potem każdy z nas mógł spróbować gry w babinktona z mistrzem. 

Czwartek to dzień w miarę spokojny, a w środę odbyła się wielka zabawa karnawałowa dla ok stu osób niepełnosprawnych z różnych warsztatów. Organizowana ona była przez nas. Zabawa była fajna, wszyscy byliśmy poprzebierani, nie powiem, bo wybawiłam się ! Jednak te przygotowania i tańce i całe zamieszanie w okół tej imprezy bardzo mnie zmęczyło. Ciężko było mi dojść do siebie, praktycznie to chyba dopiero w weekend odpoczęłam. Sama zabawa była bardzo udana.

Jednak, jak dla mnie najpiękniejszym dniem tygodnia był wtorek. Wtedy to z grupką uczestników brałam udział w uroczystościach z okazji 22 Światowego Dnia Chorych zorganizowanego przez Caritas naszej diecezji w Kaliszu. Najpierw odbyła się bardzo ciekawa konferencja o cierpieniu i miłości, a potem była przepiękna adoracja Najświętszego Sakramentu, a po niej uroczysta msza święta z sakramentem Namaszczenia Chorych. Podczas pobytu w Bazylice Miłosierdzia Bożego było wiele wzruszających momentów. Nie raz w oczach szkliły się łzy, były chwile gdy nie udawało się ich utrzymać w oczach:-), ale to nic, bo nikt nie krył wzruszenia.  Sporo by tu trzeba pisać, bo wiele cudownych przeżyć z tym dniem się wiąże, lecz nie jestem w stanie, tam trzeba być. Po prostu być i ufać! To był cudowny dzień.

Poniedziałek, to już były przygotowania do zabawy.

I tak zleciało te piękne siedem dni. Przed nami kolejny tydzień, mam nadzieję, że będzie dobry i spokojny.

2 komentarze:

La vie est belle i ja tez pisze...

Ten kolejny bedzie takze udany...!
Serdecznosci
Judyta

Nadwrażliwiec pisze...

Nareszcie zaświeciło słońce :) Pozdrawiam :)