niedziela, 11 stycznia 2015

Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy

Witajcie kochani!!
Przykro mi, że nikt z nominowanych osób nie odpowiedział na moją nominację, nie "pobawił" się w odpowiadanie na pytania - mnie to zajęło pół godziny i  tyle, a ile radości przy tym...a ja nominowałam tylko kilka blogów, które wg mnie pisane są ciekawie i systematycznie. Tu nie chodziło, czy kogoś lubię czy nie, ale czy ciekawy jest blog tej osoby. Kilka blogów mogłabym jeszcze nominować, ale nie chciałam ze względu na to, że one były już przez kogoś nominowane więc po co powielać. Tak więc od dziś nie chcę brać już udziału w takich zabawach, bo potem występują niepotrzebne nieporozumienia. Owszem jest mi bardzo miło, że zostałam doceniona, zauważona, że może moja pisanina komuś się podoba, jednak jeśli takie nominacje mają być dla kogoś przykrością, mają wywoływać nieporozumienia to ja dziękuję:-(.

Jednak nie o tym dziś miałam pisać. Bo dziś jest ta jedyna, wyjątkowa niedziela kiedy to na ulice miast i wsi w naszym kraju (choć podobno nie tylko ) wychodzą wolontariusze WOŚP i grają tak już od 23 lat. Orkiestra ta w tym roku zbiera pieniążki na zakup sprzętu na oddziały onkologii dziecięcej i pediatryczne oraz na sprzęty potrzebne do godnej opieki dla seniorów. Ja na prawdę podziwiam to dzieło, bo jest to piękna sprawa. Zapewne wielu z Was, Waszych bliskich korzystało w szpitalach z pomocy sprzętów z naklejonym charakterystycznym czerwonym serduszkiem bo wiele sprzętów by nie było gdyby nie Jerzy Owsiak. W tym roku nawet u nas wolontariusze zbierali kasę, choć nie wchodzili na teren kościoła. Nie rozumiem dlaczego księża tak bardzo są przeciwni  WOŚP? tylko, że jak kiedyś oni sami, czy ktoś bliski się pochoruje i będzie musiał korzystać ze sprzętów zakupionych dzięki orkiestrze, to już będzie super? dziwne. Pewnie boją się, że zamiast im na składkę, ofiara poleci do puszki Owsiaka :-). Choć ja sądzę, że na pewno tak by nie było. Jednak dziwię się księżom, jak wiele ludzi też nie popiera orkiestry. Tylko czy na prawdę tak trudno jest pojąć, że zbiera ona fundusze na sprzęty, których możesz potrzebować i Ty DROGI CZYTELNIKU! 

Tak więc, choć pogoda nie nastraja do spacerów, to zachęcam choć na krótki spacer do rynku, czy też miejsca gdzie można spotkać wolontariuszy WOŚP i wrzućmy przysłowiowy grosz do puszki!

5 komentarzy:

Nadwrażliwiec pisze...

Na wsparcie państwowej (podkreślam jeszcze raz - państwowej!) służby zdrowia w naszym kraju jest bardzo prosty sposób: uczciwe płacenie podatków, które w Polsce akurat małe nie są, bo nie żyjemy w USA, gdzie każda usługa lekarza jest prywatna i płatna.

Swoją drogą, ciekawe, że inne fundacje, stowarzyszenia itp. jakoś nie robią wokół siebie takiego szumu i zbierają więcej (i nie mam tu na myśli Caritasu!).

Wolę wspierać konkretne osoby, które mogę zobaczyć i sprawdzić, niż wyręczać nasze państwo z jego określonego w konstytucji obowiązku, skoro wszyscy (i ja też) płacimy podatki. Taką formę wsparcia państwowej służby zdrowia to ja rozumiem w sytuacji wojny albo klęski żywiołowej... A nie przez 22 lata, bo to dowód na to, że albo nasze państwo jest tak niewydolne (i my na to pozwalamy!), albo Polacy jako naród są tak bardzo naiwni.

No cóż, tyle mojego zdania.

Nadwrażliwiec pisze...

PS: Jakoś do tej pory w żadnym z krakowskich szpitali, do których chodziłam i chodzę nadal, nie widzę tego słynnego sprzętu... Za to naklejone serduszka widziałam na krzesełkach w mojej poprzedniej przychodni, pamiętające lata 70-te... To za Gierka już pan O. grał? :)

JustMe pisze...

Byłam raz wolontariuszką WOŚPu ;) Uważam, że jest to dobra akcja, bo w jakimś stopniu na pewno pomaga. Wiadomo, że liczy się każda złotówka, jednak myślę, że to indywidualna sprawa, czy ktoś popierą tę inicjatywę czy nie.

Nadwrażliwiec pisze...

Pomaga... W uczeniu NFZ i zwalniania naszego państwa z obowiązków, które po 1989 roku samo na siebie nałożyło.

To tak samo jak głupim pomaganiem jest wysyłanie pieniędzy do takiego Sudanu albo Somalii, "na głodne dzieci w Afryce". My do puszki wrzucimy złotówkę na "głodnego Afrykańczyka", a rząd kraju tego "głodnego Afrykańczyka" wyda tą złotówkę na kolejny kałasznikow, którym lokalni watażkowie zabiją kolejnego "niewiernego" albo kobiety i dzieci. Kto tego nie rozumie, temu polecam historię koncertów Boba Geldoffa z 1984 roku... I co się stało z tymi milionami dolarów już w głodującej Etiopii.

Unknown pisze...

Kochana, ja bardzo dziękuję za nominację, na pewno na nią odpowiem :) Wczoraj wróciłam ze szpitala z moim malutkim Mikołajem po tygodniowym pobycie, więc nie miałam ani czasu ani głowy do innych rzeczy :( Jak tylko znajdę chwilkę(co przy dwójce małych dzieci jest trudne) to napiszę co nieco :) Pozdrawiam serdecznie :)