piątek, 10 maja 2013

Wycieczkowo

Kochani!
Wczoraj był cudowny dzień i to pod względem pogody - nie liczyłam, że będzie aż tak pięknie, że można będzie chodzić w krótkim rękawku!. Po drugie był on piękny też ze względu na ogrom wrażeń jakich wczoraj doznałam.

Otóż to byłam na wycieczce zorganizowanej w pszczyńskim zamku oraz w Oświęcimiu. Najpierw opowiem o zamku. Nie bardzo pamiętam, ale chyba dwa lata temu byłam tam z wtz, jednak gdy w swoim czasie zwiedzało się sporo różnych zabytków, to to wszystko się zlewa i mało co się pamięta.

Zamek w Pszczynie jest dawną rezydencją magnacką, była ona nie raz przebudowana jednak ma dotąd zachowane wyposażenie wnętrz z XIX i XX, które w dużej mierze ocalało z czasów wojennych.  W zamku znajduje się wiele elementów świadczących o tym, że książę lubił polowania, a okoliczne lasy pełne były zwierza. Są to rogi, popiersia czy nawet skóry zwierząt. Pięknie się zwiedzało całą posiadłość, tym bardziej, że przewodnik bardzo ciekawie opowiadał. Dodać muszę, że dookoła pałacu jest piękny park, ale tym razem go nie zwiedzaliśmy.

Następnym etapem naszej wycieczki był obóz koncentracyjny w Oświęcimiu - Auschwitz. Był to obóz zagłady utworzony przez Hitlerowców w czasie II wojny światowej. Jeszcze jako dziecko byłam tam, ale mało co pamiętam. Wizyta tam sprawiła na mnie niesamowite wrażenie. Niemcy byli fałszywi i nieobliczalni, a ludzie nie wiedzieli, że jadą na śmierć. Oprawcy byli do tego stopnia fałszywi, że kazali więźniom przed "kąpielą" powiesić ciuchy na wieszakach i zapamiętać numerki, co by później nie mieli problemu z ich odnalezieniem. Wiadomo jednak, że z tej "kąpieli" nikt nie wracał. Wszyscy ludzie zdrowi, szli do ciężkiej pracy. Tam wszystko robi ogromne wrażenie, wszystko przyprawia o drżenie głosu. Jeszcze do tego przewodniczka opowiadała z takim przejęciem, że łzy same leciały z oczu. Straszne. Są tam umieszczone włosy, zabawki, okulary, rzeczy codziennego użytku więźniów. W korytarzach są zdjęcia więźniów, jednak nic tak nie chwyta za serce jak fotografie malutkich dzieci- straszne to. Byliśmy też pod ścianą, gdzie rozstrzeliwano więźniów - jest tam mnóstwo kwiatów i zniczy, a to wszystko robi niesamowite wrażenie. Koszmar, uczucie, którego nie da się opisać. Tam się czuje mękę, krew i pot tych, którzy już tam zostali. Nigdy nie zrozumiem dlaczego to wszystko? jak zabijanie mogło sprawiać przyjemność?...straszne. Tak wiele przeżyć, myślę, że wystarczy mi to już do końca życia.

Później pojechaliśmy kawałek dalej zwiedzać Birkenau, jednak tam mieliśmy nie być długo, a upał, zmęczenie i przeżycia zrobiły swoje - byłam wykończona, więc postanowiłam zostać w autokarze.

Uważam, że pobyt w Oświęcimiu jest bardzo dobrą lekcją historii i każdy obywatel narodu, który tam ucierpiał, powinien kilka razy w życiu tam się udać. O Auschwitz nie mówi się w mediach - a szkoda, wielka szkoda.  Teraz niestety "modny jest" Smoleńsk. Ja nie mówię nie, bo tam też ucierpiało mnóstwo ludzi, ale właśnie nie tylko tam. Pamiętajmy, że Oświęcim to też miejsce gdzie zginęło wiele tysięcy osób.

W obozie non stop są pielgrzymi, zwiedzający, jest ogromny ruch. Tylko wiecie co mi się nie podoba? - otóż jedynie w niektórych barakach jest totalny zakaz fotografii, a tak można robić zdjęcia do woli. Po co? Ja uważam, że jest to tak poważne miejsce, że nie powinno się robić zdjęć, powinno się tam uczcić pamięć zmarłych, posłuchać o tym co tam się działo, a nie skupiać się na pstrykaniu zdjęć. Ja nie potrafiłam wyjąć aparatu i pstrykać - nie, nie to miejsce. Według mnie, nie byłoby błędem ustanowienia zakazu fotografii w całym muzeum. 

W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się na obiad - piękna restauracja, obiad - olbrzymia porcja, ale pyszny! 

Chciałam się spotkać w Oświęcimiu choć na chwilę z Salanee, ale jej coś nie pasowało. Przyznam, że byłam zła. Ale i dobrze, że nic z tego nie wyszło bo mieliśmy od razu po wyjściu z muzeum udać się na obiad do pobliskiej restauracji i tam pewnie byśmy się umówiły, ale niestety nie zatrzymywaliśmy się tam i pewnie spotkanie i tak by się nie odbyło.

Powrót planowany był na 20 tą więc sobie myślałam, że dziś na warsztaty pojadę. A tu nagle autokar się zatrzymuje na stacji benzynowej i informują, że postój bo awaria. Jak się okazało, była to rzecz poważna i trzeba było czekać na kolejny autobus. Do domu było ponad dwie godziny, tak więc tyle czasu czekaliśmy na zastępczy pojazd, a wróciłam parę minut po północy.  Mimo to uważam wycieczkę za naprawdę udaną i ciekawą, choć bardzo męczącą.

Dziś zostałam w domu, bo wstać się nie chciało - więc dzień był na odpoczynek. 





2 komentarze:

AgnieszkaP. pisze...

Park wokół zamku jest naprawdę fantastyczny. W tak idealną pogodę, mogliście chociaż na chwilę przejść się alejkami, usiąść na ławeczce. Nic tam, może jeszcze będzie okazja.

Co do naszego spotkania, tak widzisz pewnie musiało być, z dwojga złego, ty zjadłaś pyszny obiad gdzie indziej (bo tam, gdzie mieliście jeść początkowo nic dobrego by nie wynikło ;)), a ja w końcu zaczęłam diagnozować tę moją nogę. Piszesz, że nie powinni fotografować tego, co znajduje się w barakach. Mnie nie bulwersuje to, że turyści robią zdjęcia, ja dostaję potwornego nerwa, gdy widzę samochody ze zwiedzającymi kierowane rzekomo na parking, a już na terenie muzeum ustawiane na trawach, zastawiające chodniki, co uniemożliwia normalnie przejście. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że dyrektor muzeum ma wykupiony teren na parking praktycznie poza murami obozu, ale jest nieprzystosowany i nie da się parkować. Już nie wspomnę w jakim potwornym stanie są drogi na terenie muzeum...
Drugą sprawą jest podejście osób zwiedzających, wielokrotnie byłam świadkiem ich braku szacunku dla miejsca, śmieceniem gdzie popadnie, głośnymi przekleństwami, zachowywaniem się tak, jakby byli co najmniej w barze, a nie w miejscu pamięci. Moja sąsiadka jest tam sprzątaczką, ona opowiadała mi, że niektórzy potrafią stać przy koszu na śmieci i papierek wyrzucić obok, na ziemię... Na szczęście, większość z tych ludzi to obcokrajowcy, gorzej by mi było przyjąć fakt, że tak zachowują się Polacy.

Brzezinki nie zwiedzałaś. Właściwie to niewiele straciłaś, obóz główny widziałaś.

Następnym razem, jakbyście mieli jakiś wypad do Oświęcimia (tylko w sumie nie wiem, po co jak prócz obozu nie ma tu nic), to proszę mi dać znać 3 dni wcześniej, wtedy na pewno nic sobie nie zaplanuję na ten dzień ;)

Nadwrażliwiec pisze...

O Auschwitz właśnie w mediach się mówi, ale najczęściej w kontekście pomyłek zachodnich mediów (typu "polskie obozy koncentracyjne"). Aż trudno jednak uwierzyć, że są osoby, które negują Holocaust :( I to zarówno wśród prostaczków, jak i profesorów...
Szkoda tylko, że tak dużo właśnie mówi się o tym, co było 70 lat temu, ale pomija się bliższe naszym czasom podobne cierpienia ludzi - np. temat obozów koncentracyjnych w Korei Północnej jest mocno niepoprawny politycznie. Tak samo temat ludobójstwa w Rwandzie z 1994 roku, wojny w byłej Jugosławii (a wtedy tam też powstawały obozy i to było jakieś 20 lat temu), czy wreszcie obozy pracy w Chinach. No, ale cóż, kasa rządzi, więc kto się uczepi Chin?
Pozdrawiam już z Krakowa :)