czwartek, 14 lutego 2013

O trzech mniej i więcej ważnych dniach

Witajcie moi drodzy!
Ktoś mi kiedyś obiecał jakieś lanie, czy coś jak nie będę systematycznie pisać. I co ja nie, ale ktoś też nie...:-) aż sama na siebie jestem zła. Bo dzieje się sporo, tylko nigdy opisać nie zdążę.

W poniedziałek 11 lutego był XXI Dzień Chorego i z tej okazji na zaproszenie Caritas Diecezji Kaliskiej, ja wraz z innymi z WTZ udałam się do Bazyliki Miłosierdzia Bożego w Kaliszu na uroczystą mszę świętą. Już sam kościół robi wrażenie niesamowite. Najpierw pewien Ksiądz głosił piękną konferencję na temat cierpienia a nawet i odchodzenia a to wszystko cudownie połączone ze słowami siostry Faustyny. Potem było przepiękne wystawienie Najświętszego Sakramentu i uroczysta msza święta z sakramentem namaszczenia, po której zostaliśmy zaproszeni, tka jak inni na słodki poczęstunek. Jednak dla mnie tego dnia najważniejsza była strawa duchowa, spotkanie z Panem Jezusem...tego się nie da opisać. Chwilami łzy w oczach stawały.

Wczoraj była Środa Popielcowa. Szybko w tym roku skończył się karnawał. Ale i dobrze, taki czas wyciszenia, skupienia też jest potrzebny. Owszem nie lubię za bardzo tego okresu, ale przyda się. Nie robię sobie żadnych wyrzeczeń, bo dla mnie ważne jest to, aby bardziej skupić się na modlitwie, na rozmowie z Panem.

A dziś Walentynki. Jakoś nie przepadam za tym amerykańskim świętem. Strasznie szybko się tutaj zadomowiło. Owszem, może i pary robią sobie kolacje przy świecach, wychodzą gdzieś wieczorkiem itd itp. Miłe to jednak nie o to w tym chodzi aby uczucia okazywać sobie od święta. Ja owszem dostałam walentynkę, ha a nawet lizaka, ale traktuję to jako zabawę, niż na poważnie. Hm, no może gdybym miała faceta to zmieniłabym zdanie...kto wie?

Pozdrawiam serdecznie i życzę spokojnej nocy!!!

3 komentarze:

Nadwrażliwiec pisze...

Bardzo polecam w tym temacie wiersz Różewicza - "Walentynki". Jak nie lubię poezji Różewicza, tak ten jeden utwór przypadł mi do gustu :) Pozdrawiam :)

La vie est belle i ja tez pisze...

I jak to w zyciu...wszystko sie przeplata...
Serdecznosoci
Judith

Unknown pisze...

Walentynki nie są złe, o ile obchodzi się je z przymrużeniem oka... i z umiarem :)
Ps. Piękne zmiany na Twoim blogu!