piątek, 4 stycznia 2013

Samotne przemyślenia

Witajcie!!
Mimo, że nie robiłam specjalnych postanowień noworocznych, to w duchu (nie miałam o tym pisać:-)) postanowiłam systematycznie pisać bloga. No i staram się i to bardzo, choć nie udaje mi się co dziennie.

Niektórym się wydaje, że skoro ja uczęszczam na warsztaty, jestem między ludźmi to powinnam być przeszczęśliwa bo tyle się dzieje itd. W ogóle ja narzekać to nie powinnam, bo wszystko mam, wszędzie mnie wożą , jeżdżę na wycieczki, nad morze, nie muszę się niczym martwić itd itp. Po prostu wydawać by się mogło, że żyję na laicie bez zmartwień...A ja dostaję białej gorączki jak takie brednie słyszę. No bo owszem to, że jeżdżę na warsztaty terapii zajęciowej jest super sprawą - jestem między ludźmi, potrzebna i doceniana, nie wyobrażam sobie życia bez warsztatów. Ale tak naprawdę to przez większość czasu my nie robimy tam nic wielkiego, każda pracownia ma swoją specyfikę, toteż robi się wytwory na wystawy, na sprzedaż, uczy się wielu rzeczy. A wycieczki, wyjazdy czy imprezy to rzeczy dodatkowe, które nie są za często, choć super kiedy są.

W domu natomiast mam kochanych rodziców, wspaniałego pieska, drogie memu sercu sprzęty, i jestem naprawdę szczęśliwa, że to wszystko mam. Co do sprzętów, to o wielu marzyłam ładne lata. Jednak rodzice i to wszystko co mam nie zastąpi mi przyjaciół, znajomych, po prostu towarzystwa, którego niestety nie mam. Nie myślę tu o codziennym spotykaniu się z kumpelami, a nawet o partnerze/chłopaku (to marzenie nierealne raczej). Ale wierzcie mi strasznie cierpię, bardzo doskwiera mi samotność. Pomyślicie pewnie, że jeżdżę na wtz i nie mam znajomych. Owszem tam są cudowni ludzie, ale kontakt ogranicza się tylko do bycia tam. Często nie wiem dlaczego. Pewnie w większości ze względu na niepełnosprawność i brak możliwości dojazdu na spotkanie, ale wiem też, że nie tylko to jest powodem. Szkoda, ale nie jestem w stanie tego zmienić, bo sama nie raz muszę się prosić, aby gdzieś wyjechać. Tutaj na wiosce mam tylko jedną koleżankę, niestety nie jest fajnie. Ja staram się wiele zrobić, ale uważam, że ona już w tej chwili spotyka się ze mną tylko dlatego, że trzeba bo z tej samej wioski, że wypada itd. Nasze spotkania są rzadkie, a do tego bywa, że nie ma o czym gadać, choć bardzo się chce. 
W domu owszem mam trochę obowiązków, ale bywa, że tego towarzystwa, rozmowy z drugim człowiekiem, z przyjaciółką mi bardzo bardzo brakuje. Gdybym choć siostrę miała:-(. Wiem, mam Was, moi kochani i dziękuję Wam za to, że jesteście, naprawdę dużo mi pomagacie! Ale no sami rozumiecie, że nigdy nie będziemy przyjaciółmi, choć z niektórymi z Was bardzo bym chciała się zaprzyjaźnić, ale ja sama nie raz staję na głowie, a z drugiej strony pustka, lub tekst typu nie ma o czym rozmawiać. Mimo wszystko te wirtualne, czy telefoniczne rozmowy nie zastąpią spotkań i rozmów z drugą osobą siedzącą obok...Choć ja sobie te wszystkie znajomości wirtualne bardzo, bardzo cenię. Znajomości z dawnych lat też się urywają. Jeszcze tak nie dawno mogłam zadzwonić do koleżanki i pogadać - ona mówiła o swoich radościach i smutkach i ja mówiłam i było super, ale niestety coś się dzieje, wszystko się rwie a ja zostaję sama, Często nawet na gg nie chcę poprostu klikać, bo jest mi bardzo bardzo smutno, a nie chcę ciągle tłumaczyć, że tęsknię za ludźmi, za towarzystwem...eh. 

Rozpisałam się, przepraszam, ale jest mi naprawdę ciężko. Nie mam nikogo, a wiadomo, kochani rodzice są tylko rodzicami.

:-((.

11 komentarzy:

Nadwrażliwiec pisze...

Nasza prowadząca seminarium mówiła, że cechą charakterystyczną dla współczesnych ludzi jest indywidualizm - zamykanie się w swoim świecie, wybieranie swojej własnej prywatności zamiast grup, które do niedawna były normalne dla niemal każdego (właśnie wioska czy osiedle w mieście, kościół, miejsca pracy i nauki...). Coraz częściej słyszę takie rozmowy jak Twoja, Ivuś, a to chyba taki znak czasu.
Ale jest też ktoś jeszcze, kto zawsze jest z Tobą. I choćby wszyscy ludzie zawiedli, On Cię nie opuści, bo sam poznał, czym jest samotność. To Jezus Chrystus. On rozumie Twój ból jak mało kto.
Szkoda, że Twoja wioska nie jest gdzieś bliżej Małopolski... Choć z drugiej strony zdarza się tak, że wirtualnie ludziska się lubią, a w realu latają za sobą z siekierami ;)
A na poważnie, to byłoby pewnie ciekawe spotkanie. Żebym tylko więcej czasu miała...
Pozdrawiam :)

Unknown pisze...

Kochana nie zamykaj się we własnym smutku! Powiem Ci, że nie tylko osoby niepełnosprawne czują się samotne. Każdego człowieka dotyka czasem samotność. Ludzie coraz mniej walczą o siebie, o swoje znajomości, przyjaźnie.. To chyba znak naszych czasów :( Wiem też, że nie wystarczy, gdy tylko jedna osoba walczy o podtrzymanie znajomości, potrzeba do tego woli i chęci dwóch osób.
Cieszę się,że piszesz o swoim smutku i swojej samotności. Nie mogę Ci jej fizycznie wypełnić, ale wirtualnie na pewno :) Wiem, ze to nie dużo.
Zim ma rację pisząc, że nigdy nie jesteś sama. Bo nie jesteś. Zawierz, zaufaj.. poproś o przyjaciela, a może Twoje marzenie się spełni :) Najgorsze co możesz zrobić, to zamknąć się w swoim świecie.
Nie smuć się proszę, jest tu wielu ludzi, którym na Tobie zależy...
Pozdrawiam ciepło :)

Nadwrażliwiec pisze...

A ja jeszcze tak sobie pomyślałam, że czasem jest tak, że niektóre znajomości nie wytrzymują próby czasu. Kiedyś miałam przyjaciółkę, z którą chodziłam kilka lat na rehabilitację. Nie miałyśmy wtedy Internetu i gdy rehabilitacja się skończyła, pisałyśmy do siebie listy. Niestety, gdy w moim życiu "zapadła noc", okoliczności nie sprzyjały z mojej strony dalszemu pisaniu.
Kilka miesięcy temu spotkałam ją w tramwaju. Ale była to zupełnie inna osoba... Nie wiem, czy dziś wróciłabym do tej znajomości.
Pozdrawiam Iva i głowa do góry :)

Lolek pisze...

Też czasami czuję się bardzo samotna. Tym bardziej, że rodzina nigdy nie zastąpi przyjaciół. Widać samotność wpisana jest w bycie niepełnosprawnym. Niestety

Aldi pisze...

Ludzie często są samotni,
nawet przebywając w dużej grupie...
Pozdrawiam Cię gorąco Iwonko i życzę Ci jak najwięcej radosnych dni, uśmiechu i pokoju w sercu.
:*

Nadwrażliwiec pisze...

Lolku, nie tylko niepełnosprawnym... Dużo jest ludzi na tym świecie samotnych bynajmniej nie z powodu stanu zdrowia.
Niektórzy sami sobie wybierają samotność.
Jest jeszcze inny rodzaj samotności, tzw. samotność w tłumie. I ta jest chyba najbardziej tragiczna, bo to bardziej stan umysłu.

Iva pisze...

Kochane dziewczyny bardzo Wam dziękuję! Tu w sieci wiem, że mam Was:-).
Różnie to bywa z tą samotnością, ale wiem jedno, że o wiele trudniej jest nam, ON, bo jeśli osoby pełnosprawne są samotne, to tylko z własnej woli, albo jakiegoś wstydu itd.


Dotta podaj linka swojego bloga, bo nie umiem do Ciebie wejść!

Pozdrawiam i dziękuję!

Nadwrażliwiec pisze...

No cóż, myślę że dużo zależy też od ludzi wokół nas. Jeśli o mnie chodzi, to nigdy nie zapomnę, jak w liceum jedna dziewczyna myślała że chyba biorę narkotyki ;) A wdychałam lek.
Swego czasu w sieci widziałam książkę o savoir vivrze, czyli jak zachować się kulturalnie przy osobie niepełnosprawnej. Myślę, że taka książka jest bardzo praktyczna. W Polsce dużo ludzi, zwłaszcza wśród osób starszych, jest mnóstwo uprzedzeń i niewiedzy. Młodzi, tacy plus minus w moim wieku, mają inne podejście, choć nie wszyscy. Pozdrawiam :)

Unknown pisze...

Zgadzam się z Zim, że dużo zależy od samych ludzi i czasem znajomości i przyjaźnie przy zderzeniu z trudną sytuacją umierają... :(
Mnie bardzo zależy na drugim człowieku i przyznaję, że w życiu sama z siebie nie rezygnuję z wartościowych znajomości i o nie walczę. Choć jeśli widzę, że ta druga strona jakoś tak na tą znajomość się zamyka, ucieka.. to w końcu odpuszczam.

Ivo oto link do mojego bloga:
http://kubekaromatycznejkawy.blogspot.com/
Zapraszam :) Trzymaj się ciepło :)

Kaśka pisze...

Zgadzam się z Zim, że przyczyną samotności nie koniecznie jest niepełnosprawność. Współcześnie rzeczywiście jesteśmy bardziej skupieni na sobie, zajęci własnymi sprawami. Wydaje mi się że poprostu takie czasy nastały - jesteśmy ludźmi zabieganymi, zapracowanymi i poprostu czasem zapominamy lub nie mamy kiedy odezwać się do znajomych.
Ja też rzadko kontaktuje się ze znajomymi, a spotkania są jeszcze bardziej nierealne bo moi najlepsi przyjaciele i znajomi są ,,porozrzucani'' po całej Polsce..
Pozdrawiam, Ivo.

Nadwrażliwiec pisze...

No i dużo zależy też od zmian kulturowych oraz ludzkiej mentalności. W takiej Bośni, gdzie co najmniej co dziesiąty obywatel jest inwalidą wojennym, nie spotkałam ani razu samotnego niepełnosprawnego. Ale czy trzeba wojny żeby zmienić ludzkie myślenie o pewnych rzeczach, żeby było normalniej?