poniedziałek, 5 sierpnia 2013

"Moda" na ...bloga

Kochani moi!!
Mija kolejny tydzień mojego, wolnego, ba jest to ostatni już jego tydzień. Czas szybko leci, an i się nie obejrzałam kiedy ten miesiąc przepłynął.

U mnie ostatnio albo się dzieje dużo, albo nic się nie dzieje. Tydzień temu 27 lipca bawiłam się na weselu u mojego kuzyna. Impreza była bardzo udana, jedynym mankamentem straszny upał. Ale na szczęście klimatyzacja była, więc aż tak się go nie czuło. Jedzonka sporo i to najróżniejszego, zespół też super - nawet w poprawiny się pohulało. Fajne są takie imprezy:-).

Dzień przed weselem miałam urodziny. Dziękuję bardzo wszystkim za życzenia!!! Niestety kolejny roczek mi przybył i znowu w związku z tym miewam doła. No bo czas biegnie jak woda, przecieka przez palce, a ja co mam co raz to więcej lat, i tak naprawdę jestem nikim, nikomu nie potrzebna, nie wiele umiem, i tak w koło. A jak już pomyślę o przyszłości to zaraz ryczę. Tak więc cieszę się z tego co mam, bo nie mogę mieć wszystkiego, i staram się żyć chwilą, bo bo inaczej nie potrafię. Wszyscy w kolo mają grono wspaniałych znajomych, przyjaciół, a ja?  Koniec bo obiecałam sobie, że nie będę tutaj marudzić, ale nie umiem tak do końca.

Moda na likwidację bloga. Nie wiem co się dzieje w głowach moich kochanych blogerek, że usuwają, bądź myślą o usunięciu bloga. Oj wiem, że nie powinnam tu pouczać, ale wiem jedno, że jak się nie pisze to niestety nie będzie komentarzy i osób odwiedzających też nie będzie - no bo po co mają nas odwiedzać skoro u nas nowej notki nie było od miesiąca czy dłużej. Dziewczyny mnie Wasze notki i blogi dawają czasem kopa, siłę do pozytywnego myślenia: Kala, Salanee aż chce się żyć kiedy się Was czyta! Ja wiem, ciągle walczę z systematycznością, ale piszę, choć raz na dwa tygodnie ale jest notka. Na pewno nie zlikwiduję bloga, bo wiele dzięki niemu poznałam wspaniałych ludzi i wiele mi on daje.  Może, jak już wspomniałam nie za często piszę, ale piszę i to się liczy. Prawda?

Pozdrawiam Was bardzo serdecznie, jeszcze wakacyjnie:-)

3 komentarze:

AgnieszkaP. pisze...

To nie moda na usuwanie bądź też zamykanie bloga, ale (przynajmniej w moim przypadku) totalne wypalenie, brak czasu, chęci i potrzeby dzielenia się swoim życiem. Blog przestał być dla mnie azylem a stał się miejscem, w którym nie czułam się jak u siebie. Dodatkowo nie miałam o czym pisać. Ten najważniejszy, poprzedni blog jest wyeksportowany i ma swoje miejsce u mnie na dysku, a ten który zniknął aż tak ważny nie był. Na pewno nie wrócę do blogowania, podoba mi się tak, jak jest. Życie pisze różne scenariusze.

Nadwrażliwiec pisze...

Iva, wiesz, mnie też czasem nachodzą myśli o tym, że jestem niepotrzebna, że coś tam... Ale szybko uświadamiam sobie źródło tych myśli. Biblia mówi: "Albowiem smutek, który jest według Boga, sprawia upamiętanie ku zbawieniu i nikt go nie żałuje; smutek zaś światowy sprawia śmierć." (1 List do Koryntian 7, 10). Uważam, że ta śmierć, o której mówi Paweł, niekoniecznie musi być dosłowna, czyli fizyczna. Smutek może zamordować ducha - coś o tym wiem. Stąd nie wolno mu się poddawać. Co do przyszłości - nie jesteś prorokiem, ani Panem Bogiem, więc nie wiesz, co przyniesie. Nikt tego nie wie.
Moim zdaniem nie ma ludzi niepotrzebnych. To współczesne, konsumpcyjne (nastawione wyłącznie na zarabianie i kupowanie) społeczeństwo stworzyło takie myślenie. Na zasadzie: kto nie ma kasy, nie kupuje, ten nie żyje. A to nieprawda.
Skąd wiesz Iva, czy przez tego bloga komuś właśnie nie pomagasz, nieważne, czy ta osoba mieszka w Twojej wiosce, czy na innym kontynencie? Skąd wiesz, czy kogoś swoim pisaniem właśnie nie pocieszyłaś, nie skłoniłaś do cieszenia się każdym dniem? Tego nie wiesz. Skąd wiesz, czy może ktoś czytając Twój blog nie wpadł w totalną rozpacz, może nie popełnił samobójstwa albo nie wpadł w jakiś nałóg? Nigdy nie wiadomo, jaki wpływ na innych mają nasze pisania. Pozdrawiam :)

Wiesław Zięba pisze...

Nie chcę Cię wcale pocieszać, ale napiszę króciutko o sobie. Byłem sam o wiele dłużej od Ciebie. Bywały weekendy, gdy nie wypowiedziałem ani jednego słowa. Nie miałem do kogo. Potem wszystko się odmieniło. Na dobre. Pozdrawiam