niedziela, 4 marca 2012

Nareszcie marzec

Dzień dobry!!
Tymi słowami witam Was drodzy czytelnicy w pierwszą marcową niedzielę. Dziękuję Wam za to, że jesteście, czytacie, czasem choć żadko komentujecie. To jest ważne dla mnie, bo ten blog bez Was nie miałby sensu. Jednak nie podoba mi się  to, że komentują  go trolle. Wiem, że wszyscy ludzie na świecie nie mają konta na gmailu, ale jeśli już ktoś loguje się jako anonim, to bardzo proszę niech się pod swoim postem podpisze. To raz, a dwa ja nikogo nie zmuszam do czytania tego bloga, miło jeśli czytacie, ale nic na siłę. I nie życzę sobie aby ktokolwiek do mnie pisał w komentarzach takie głupoty jak pod ostatnią notką. Mało, że osoba nieznana, to jeszcze brednie takie, że ho ho. Powtarzam jeszcze raz, człowieku nikt Ci mojego bloga czytać nie każe!

Cieszę się, że mamy już marzec, bo to miesiąc zwiastujący wiosnę! Wiadomo, że na prawdziwą przyjdzie nam poczekać, bo jeszcze śnieg spaść może (oby nie!), ale już w powietrzu mimo wszystko czuje się zapach wiosny. Dzisiejszy dzień coprawda był  zimny szary, trochę mglisty. Jednak co do wczorajszego...było cudownie. Cieplutko, słoneczko grzało, tak więc długi spacer został zaliczony, kawa u cioci też, a nade wszystko pobuszowałam po naszych sklepach.

Mamy na wiosce kilka sklepów, jeden tuż pod nosem. Jednak ja bardzo lubię robić zakupy w takim dalszym sklepie, jest to sklep praktycznie samoobsługowy. Piszę praktycznie, bo tylko na mięsnym pani zawsze jest. Jednak uwielbiam buszować między regałami, oglądać nowości...kusić oczy...i to nie to, żebym nie wiem co kupiła, ale samo chodzienie wśród regałów jest wielką frajdą. Fakt, zawsze straci się parę złotych choćby na jakieś owoce. Jednak, co tam, w końcu po to się idzie do sklepu.

Ten weekend nie wiedząc czemu bardzo mi się ciągnął, za to wiem, że za tydzień minie szybko, jak zwykle aż za szybko, bo właśnie za tydzeń przyjeżdża moja kochana ciocia. Oj jak ja się za nią stęskniłam. Niestety to tak jest, że to na co się czeka szybcutko przeminie. Ktoś powiedział niegdyś mądre słowa:"i tak najpiękniejsze jest oczekiwanie" i wiele w nich jest prawdy, zawsze, obojętnie na co by się czekało.

Ja, kończąc dzisiejszą notkę czekam na komentarze od Was. Pozdrawiam serdecznie!!

2 komentarze:

Nadwrażliwiec pisze...

Myślę że ta osoba, o której piszesz, po prostu chce na siebie zwrócić uwagę i w pewnym sensie jej się to udało - napisałaś o niej w pierwszym akapicie notki. Jak bardzo niskie poczucie własnej wartości trzeba mieć, żeby być internetowym trollem?
Ja swoją radę już Ci Ivo podałam - ogranicz możliwość komentowania dla anonimowych użytkowników, bo anonimowość plus możliwość czytania przez setki ludzi dziennie (Internet daje taką możliwość), to dla wielu osób woda na młyn. Zresztą... To takie typowo polskie. Dokuczyć komuś dla samego dokuczania, taka jak ja to mówię polska zawiść, bo póki co tylko u Polaków się z tym zetknęłam. Coś jak w tej pseudomodlitwie, którą cytowała mi jedna znajoma: "Panie Boże spraw, żeby mojemu sąsiadowi krowa zdechła". To samo jest z większością trolli na blogach.

Co do sklepów, ja mam ich w Grodzie Kraka multum, czasem aż głowa boli od tego dobrobytu ;) Ale trzeba być uważnym, bo często jest tak, że w sklepie obok jedna rzecz jest tania, a druga już droższa, ale ta sama rzecz będzie kosztować mniej w sklepie dwie ulice dalej. Tak że trzeba naprawdę nieraz się nachodzić :)

Pozdrawiam :)

Nadwrażliwiec pisze...

Hihi, coś Cię lubią w Malezji ;) Bo mnie ostatni Malezyjczyk nie odwiedził hehe :D