poniedziałek, 2 maja 2011

Nasz Papież Błogosławionym!!

"Zadania, przed nami są na miarę każdego z nas.
Bóg przychodzi nam na pomoc w chwilach naszej słabości
Bóg umacnia człowieka. "
- Błogosławiony Jan Paweł II

Kochani i stało się!! Właśnie wczoraj tj 1 maja 2011 około godziny 10.30 Papież Benedykt XVI ogłosił Błogosławionym Papieża Polaka - Jana Pawła II. Jest to ogromna radość dla nas Polaków. Mamy swojego orędownika w Niebie i teraz już możemy modlić się do Niego, teraz możemy prosić o to, aby wstawiał się za nami do Pana Boga. Ja nigdy osobiście nie spotkałam Papieża Jana Pawła II, ale mam wrarzenie, że był, ba że jest on ze mną, że mnie prowadzi, że czuwa i błogosławi mi!!
Wczorajszą mszę świętą beatyfikacyjną obejrzałam przed tv. I powiem szczerze, że popłakałam się kiedy Karol Wojtyła został Błogosławionym, ogarnęła mnie wielka radość ale też niesamowite wzruszenie. Teraz ja jak i pewnie wszyscy Polacy mamy jeszcze jedno pragnienie abyś Papieżu Janie Pawle został Świętym od zaraz!!

Mało mnie ostatnio w necie. Jednak ostatnie dni miałam bardzo trudne, znowu dopadły mnie doły i tak jakoś oj ciężko było. Nic nie interesowało, nic nie ciekawiło, ba miałam juz ochotę na likwidację naszej klasy, bloga...ale opanowałam się i wróciłam do jakotakiej normalności, choc jestem bardzo wrazliwa na wiele spraw, bardzo brakuje mi prawdziwego, szczerego kontaktu z drugim człowiekiem, brakuje mi przyjaiela, z którym mogłabym o wielu rzeczach porozmawiać. Wiem, mam sporo znajomych, ale to nie tak prostu porozmawiać o wszystkim, odpowiedzieć na pytanie "co u ciebie" kiedy ma się doła, kiedy wszystko  jest czarne.  Ach...boję się, że to wszystko powróci, że nie dam już sobie rady, że nie będzie pomocnych dłoni, które mogłyby mnie podźwignąć. Mam kochanych rodziców ale niestety na wiele tematów nie mogę z nimi porozmawiać. Kiedy mówię do mamy, że jest mi smutno, że ciężko, że nie mam siły żyć na to ona odpowiada "a co ja mam zrobić". Jej mam nadzieje że gorzej być nie może, że faktycznie Błogosławiony Jan Paweł II jest ze mną.
Tylko, że to takie strasznie wszystko trudne i smutne.






15 komentarzy:

Aldi pisze...

Miałam szczęście spotkać Ojca Świętego wiele razy: w Częstochowie, Krakowie, Gnieźnie, Elblągu, na gdańskiej Zaspie i Westerplatte. I najważniejsze spotkanie, to w Watykanie w dwudziestą rocznicę Pontyfikatu.
Miałam wrażenie, że patrzy tylko na mnie i że wie i zna wszystkie tajemnice mego serca..
Niech Pan będzie uwielbiony w naszych sercach za Jego pośrednictwem :)

Nadwrażliwiec pisze...

Iwonko, Jezus patrzy na Ciebie i chce być z Tobą. Tylko czy Ty tego chcesz? Pozdrawiam :)

AgnieszkaP. pisze...

Iva, a u psychologa byłaś?

Haereticus pisze...

Cześć!
Mylisz się sądząc, że wszyscy Polacy się cieszą z beatyfikacji i czekają na kanonizację. Bo Polak nie równa się katolik. Są też protestanci, są ateiści, są wyznawcy judaizmu, islamu, innych religii, są także członkowie sekt. Mi Jp2 jest zupełnie obojętny - jedynie przeszkadza mi to, że wszędzie jest go pełno i jest jakby nie było zapisu konstytucyjnego o rozdziale Kościoła od Państwa. gdyby nie to, że codziennie jest coś papież to papież tamto nawet w świeckich mediach, że pomników jest od groma, że ulice, place, sale, nie wiadomo co tam jeszcze to ja bym na JP2 w ogóle nie zwracał uwagi, bo jest wiele ciekawszych rzeczy niż zajmowanie się nim.

Ja nie chcę cię urazić. Piszę co myślę - stawiam na szczerość. Ale chcę Cię zapytać czy znasz te dwa fragmenty Biblii: "Nie znajdzie się wśród ciebie nikt, kto by (...) zwracał się do umarłych. Obrzydliwy jest bowiem dla Pana każdy, kto to czyni." (Powtórzonego Prawa 18, 10 - 13)"Wiedzą bowiem żywi, że muszą umrzeć, lecz umarli nic nie wiedzą i już nie ma dla nich żadnej zapłaty, gdyż ich imię idzie w zapomnienie. Zarówno ich miłość, jak ich nienawiść, a także ich gorliwość dawno minęły; i nigdy już nie mają udziału w niczym z tego, co się dzieje pod słońcem. (...) Na co natknie się twoja ręka, abyś to zrobił, to zrób według swojej możności, bo w krainie umarłych, do której idziesz, nie ma ani działania, ani zamysłów, ani poznania, ani mądrości" (Kaznodziei Salomona 9, 5 - 6 i 10) ? Czy uważasz, że kult JP2 czy szukanie u niego wstawiennictwa można pogodzić ze Słowem Bożym? Jeśli uważasz że tak, to od razu drugie pytanie: Jak wówczas zinterpretowałabyś te zapisy?

Pozdrawiam!

Nadwrażliwiec pisze...

Pójdźcie do mnie wszyscy, którzy jesteście spracowani i obciążeni, a Ja wam dam ukojenie (Ewangelia Mateusza 11, 28).
Ja z kolei mam inne pytanie - co może dać papież, czego nie może dać Bóg? Czasem mam wrażenie, że ludzie czczą Jana Pawła II, świętych i Marię, bo te postacie są dla nich "mniej abstrakcyjne". Co nie zmienia faktu, że "Ja Pan, Bóg Twój, jestem Bogiem zazdrosnym" (Księga Wyjścia 20, 5). Iwonko, nikt Tobie nic nie chce narzucać, ale pomyśl chwilę, co może dać konkretnie Tobie Jan Paweł II, czego nie może dać żywy Bóg? Ja jestem otwarta i chętnie podyskutuję.

Iva pisze...

Moi drodzy, nie znam tak dobrze Biblii i trudno mi odpowiedzieć na te pytania. Może faktycznie źle się wyraziłam, odnosząc sprawę do całej Polski, bo faktycznie sa przecież wśród nas ludzie innych wyznań. Więc bardzo przepraszam,
Fakt, wiele sie mówi w mediach na tematy JPII, a już szczególnie w niedzielę, to non stop, i dla mnie to ok, ale rozumiem, że to trochę nie fer bo przecież nie wszyscy jesteśmy Katolikami i nie każdego te sprawy musza nteresowac.
Co do czczenia Papieża to powiem tak, jak wspominałam nigdy nie byłam na żadnym spotkaniu z Nim, aczkolwiek i tam na Watykanie, i teraz po smierci jest mi On bardzo bliski. Oczywiście najważniejszy jest Pan Bóg i tu nie ma dyskusji, ale ja również czczę Matkę Bożą no i Błogosławionego Papieża K. Wojtyłę. Wiem, że Wam wydaje się to bez sensowne, a ja tłumaczyć nie koniecznie potrafię:-) powiem tylko jedno, że i Matka BOża i Papież przez swoje wstawiennictwo u Boga wyprasza nam Łaski.

To takie moje zdanie, ale ja absolutnie nie przekreślam zdania innych, każdy ma swoje poglądy co jest bardzo dobre.
Pozdrawiam cieplutko!

Nadwrażliwiec pisze...

Iwonko, Hieronim, uznany za jednego z Ojców Kościoła, powiedział kiedyś: "Nieznajomość Biblii jest nieznajomością Boga". Biblia jest dla ludzi jakby listem od Pana Boga - nie czytając jej, to tak, jakbyś nie czytała listu od bliskiej osoby. Jak Twoim zdaniem poczułaby się taka bliska osoba? Skąd w takim razie wiesz, że tak właśnie należy robić?
Co do wstawiennictwa: "Jeden jest Bóg, jeden też pośrednik między Bogiem a ludźmi: człowiek Chrystus Jezus" (1 List do Tymoteusza 2, 5). Jeśli jest napisane o jednym pośredniku, to dlaczego uważasz, że Maria czy papież też mogą nimi być?
A Biblia, Słowo Boże nawet dla prostych ludzi może być zrozumiałe.

ZmotoryzowanaMama pisze...

Mam nadzieję, że już nie będą dopadały Cię te dołki. Głowa do góry. Musisz iść do przodu, nie wolno się załamywać

Haereticus pisze...

Czy Matka Boża i papież wyprasza nam łaski? Ale JAK, skoro są pośród umarłych - nic nie widzą, nic nie słyszą, nie mogą przemawiać, nie ma nawet mądrości? Śmierć jest jakby zasłoną. Zasłoń sobie oczy - nic nie widzisz. Zasłoń (zatkaj) sobie uszy - nic nie słyszysz. zasłoń (zatkaj) sobie usta - nic nie możesz powiedzieć. Jeśli jesteś głuchy, ślepy i niemy nie wiesz co się dzieje dookoła. Taka jest sytuacja umarłych, ale tam dochodzi jeszcze coś. Ty nie widząc, nie słysząc i nie mogąc mówić masz wiedzę, masz myśli, masz inteligencję - a za progiem śmierci tego nie ma.

Jan Paweł II był wybitnym człowiekiem - ja mam do niego wiele zastrzeżeń, ale tego jestem świadomy. Był bardzo mądry. Znał tyle języków! Pisał wiersze! Potrafił mówić do ludzi! Pisał książki, od których i mnie i ciebie by tylko głowy rozbolały! ;) Ale nic z tego nie przenosi się na tamten świat! Biblia nam mówi, że kiedyś będzie taki moment, że wszyscy ludzie powstaną z martwych - do tego czasu nie ma wśród umarłych nic. Oni czują! Oni w jakiejś formie żyją - oni mogą czuć błogość lub nie czuć jej (tak ja rozumiem zapisy biblijne), ale nie mogą nic ponadto. W świecie umarłych nie ma życia, więc nie ma też tego, co z życiem się wiąże - zmysły, wiedza, mądrość, porozumiewanie się. To kiedyś odżyje wraz z nami!

Haereticus pisze...

Jeszcze taka myśl. Czy zastanawiałaś się kiedyś po co Bóg chce, żeby ludzie zmartwychwstali? Bo Biblia nam mówi o zmartwychwstaniu - że każdy z nas zostanie ożywiony... Gdy umieramy nasze ciała rozpadają się i gdy rozkopujemy stare groby natrafiamy na kości, ale kości też się rozsypują! A jednak Biblia mówi nam, że powstaniemy z martwych... Każdy z nas dostanie nowe ciało - i ci, którzy pójdą pod sąd Boga i ci, którzy go unikną (ci, za których Chrystus zapłacił na krzyżu - oni są w oczach Boga usprawiedliwieni). Po co nam zmartwychwstanie, skoro - jak uważa się w katolicyzmie - od razu po śmierci albo człowiek idzie do nieba, albo do piekła albo do czyśćca? I po co zwlekanie z sądem?

To jest trochę trudne. Jeśli czegoś nie zrozumiesz, to powiedz, postaram się inaczej to wyjaśnić. My w Europie mamy trochę inny sposób myślenia niż Żydzi. Kultura europejska bardzo mocno opiera się na filozofii greckiej, w której dusza i ciało nie są ze sobą mocno związane i mogą być osobno. na tej myśli oparł się także Kościół katolicki. Ale dla Żyda te dwie rzeczy - dusza i ciało - nie dają się oddzielić i nie mogą być osobno. Może prościej: człowiek żyć może tylko w ciele, poza ciałem nie ma życia - człowiek ma ciało i duszę i tego nie da się oddzielić. Gdybyśmy mogli żyć bez ciała to zmartwychwstanie nie byłoby potrzebne.

Ciała nam są potrzebne, bo potrzebujemy mózgu, by myśleć, oczu by widzieć, uszu by słyszeć i ust by mówić. To wszystko jest nam potrzebne do tego, byśmy mogli rozmawiać między sobą a także... zwracać się do Boga. Czy wiesz, że tam, gdzie są zmarli, nie rozbrzmiewają żadne modlitwy? Że tam nie uwielbia się Boga? Czy wiesz, że zmarli nawet nie pamiętają, że jest jakiś Bóg? Dusza jest tym, co ożywia człowieka, ale człowiekowi do słyszenia, myślenia i mówienia potrzebne jest ciało - uszy, mózg i usta. A zmarli tego nie mają!

To tak jakby z samochodem. W każdym samochodzie masz silnik. ten silnik można wymontować. Zostaje sama karoseria i podwozie. Ale karoseria nie pojedzie. Ale silnik też nie pojedzie bez karoserii i przede wszystkim podwozia. Karoseria i podwozie na nic się nie zda bez silnika, ale silnik bez karoserii i podwozia także nie. Silnik musi być zamontowany w samochodzie! I tak samo - dusza musi być w ciele, abyśmy mogli funkcjonować!

Mam nadzieję, że udało mi się to jakoś prosto wyjaśnić. jeśli czegoś nie rozumiesz, to pytaj. :) Chcę ci powiedzieć tylko, że usłyszeć mogą cię tylko ci ludzie, którzy mają ciało, bo dusza ludzka nie ma uszu. Zrozumieć mogą cię tylko ci, którzy mają mózg - to jest taki nasz "komputer" bez którego nic nie da się zrobić! - a mózg jest elementem ciała. Dusza nie ma mózgu! Mówić mogą ci, którzy mają usta, a dusza nie ma ust! Czy rozumiesz więc dlaczego zmarli nie są wcale świadomi tego, co się dzieje, że do nich przemawiasz i... niczego nie mogą u Boga nam załatwić?

Pozdrawiam! I jeszcze raz - jeśli coś jest zbyt trudne, to napisz. Chętnie to wyjaśnimy - albo ja albo Zimbabwe. :)

Aldi pisze...

Iwonko, Ty za nic nie musisz w tej dyskusji przepraszać. Nikogo!
A już z całą pewnością nie musisz się tłumaczyć przed nikim.
Pozdrawiam Cię serdecznie :)

Nadwrażliwiec pisze...

Dobrze Alda mówi :) Ani mnie, ani Haereticusa nie musisz przepraszać :) Pozdrawiam Ciebie Aldo i Iwonko Ciebie również :)

Iva pisze...

Ależ ja nie mam zamiaru przepraszać, moze w poprzednim poście źle sie wyraziłam. Ja piszę o tym, w co wierzę, o swoich dogmatach religijnych, nie są to rzeczy wyssane z palca. Ale ja równiesz akceptuję także i wyznania innych. Owszem, byea, że nie mopoba mi się jakaś reguła, lub zasada, ale nie neguję tego, nie nakręcam na swoje.

Pozdrawiam serdecznie.

Nadwrażliwiec pisze...

Iwonko, ja to wiem że chodzi Ci o dogmaty. Ale co to są dogmaty? Słownik mówi, że dogmat to jest: 1. teza podana do wierzenia przez Kościół jako prawda; 2. nienaruszalna, podstawowa teza, pewnik.
I tu rodzi się pytanie - co to jest Kościół? Ten z dużej litery?
Wielu jest ludzi, którzy myślą że tylko ich kościół ma rację. A wszystkich kościołów na świecie są tysiące. Ale Biblia mówi o jednym Kościele. Wynika z niej jasno, że ten Kościół tworzą wszyscy, którzy uznają Jezusa Chrystusa za Zbawiciela i Mesjasza (w przypadku Żydów), dla których jest Jeden Bóg w Trzech Osobach (Ojciec, Syn i Duch Święty), którzy świadomie wierzą, że Jezus umarł za nasze grzechy. Taki Kościół więc nie ma granic, mogą w nim być katolicy, prawosławni, baptyści, Żydzi mesjańscy, luteranie.
Ale ci wszyscy ludzie są tylko ludźmi, a ludzie są omylni. Tylko Bóg jest nieomylny. Czytam czasem teologów, zarówno protestanckich, jak i katolickich, na zajęciach z filozofii czytałam Augustyna i Tomasza z Akwinu. Pisali oni nieraz naprawdę mądre rzeczy, ale pisali też takie rzeczy, że od nich włos się jeży.
Dlatego co jest lepsze - ufać Bogu, który jest nieomylny, czy ludziom, którzy się mylą? Osobiście wolę ufać Bogu.
Natomiast wracając do Biblii - Jezus szedł do właśnie prostych ludzi, takich jak Ty i ja. Mówił nawet: Wysławiam Cię Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom (Ewangelia Łukasza 10, 21). Skoro Pismo może być zrozumiałe dla prostaczków, dlaczego mamy polegać na Kościele, który tworzą ludzie?

Anonimowy pisze...

Wiara jest ogromna tajemnicą...nasz umysł wiele nie może pojąć i nie pojmie,jedynie Bóg.Jan Paweł 2 jest orędownikiem w wielu moich sprawach.Wierze w cuda za Jego wstawiennictwem,bo dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych!Wiara czyni cuda.