czwartek, 2 września 2010

Mokro i deszczowo

Witajcie drodzy czytelnicy.
Bardzo się cieszę, że czytacie mojego bloga i,że jesteście tu ze mną. Ten blog jest dla Was. Tylko proszę nie zapominajcie o pisaniu komentarzy, oraz meili - to również bardzo dobra forma kontaktu. Ja już tak zżyłam się z blogowym światem, że zaglądam tutaj do Was kilka razy dziennie.

Wiem, kilka dni nie pisałam, ale o czym tu pisać kiedy dzień za dniem biegną do przodu. Ja nie wiem co to się dzieje, czas tak ucieka, człowiek dopiero cieszył się na lato, a teraz...A po za tym to jakoś ostatnio mam chandrę, nie wiem dlaczego, bo żadnych powodów aż takich nie mam, ale sama ona przychodzi a odejść nie chce.

Jednym z jej powodów jest brak pogody. Tej pięknej, słonecznej pogody. Tak krótkie było lato, a teraz już chmury, deszcz i co najgorsze zimno, okrutne zimno. Z domu wyjść się nie chce. Niby prognozy pogody są zadawalające, ale obawiam się, że z ciepełkiem możemy się juz pożegnac. No cóż - siły natury.
Jednak uważam, że tych deszczy w tym roku jest zbyt wiele. W południowej i wschodniej Polsce znowu sa podtoienia. To już w tym roku, ba w tak krótim okresie czasu, bo od maja czwarta fala powodziowa!! Podobno człowiek może znieść dużo ale ja się pytam ile razy mozna być zalanym? ile razy mozna podnosić się z kataklizmu, wracać do "normalności" i znowu wszystko tracić? Poprostu jest sto okropne i ja bardzo współczuję wszystkim których dotkął ten katakizm powodzi.

I jak tu nie być smutnym kiedy woół wszystko mokre brudne, ponure. Nawet biszkoptowe futerko Borysa po przyjściu z dworu jest ubłocone, no i koloru nijakiego.

Może macie jakieś pomysły na zwalczanie jesiennej chandry? Podzielcie się! 

1 komentarz:

Nadwrażliwiec pisze...

A mnie jesienna chandra jakoś omija szerokim łukiem :) Może dlatego, że z każdą porą roku jestem za pan brat :) W końcu urodziłam się podczas najcieplejszej zimy XX stulecia :D A na poważniej, polecam herbatkę z dziurawca albo dziurawca w tabletkach - dziurawiec działa jak łagodny antydepresant. Pozdrawiam :)